• GRY •
POLECA RAFAŁ OTOKA-FRĄCKIEWICZ
Call of Duty: Infinite Warfare
|
Pechowo nowa cześć ukazała się krótko po perfekcyjnym „Battlefield 1”, który po kilku przeciętnych i nic niewnoszących do zabawy latach okazał się tytułem przełomowym dla rynku strzelanin. „Infinite Warfare” wypada przy nim całkiem krzepko, mimo że przypomina mającego już 10 lat „Battlefield 2142”. Z tym że ten nie miał żadnej fabuły i był klasycznym multiplayerem. Nowe „Call of Duty” takową posiada, co świetnie uzupełnia tryb wieloosobowy. „Infinite Warfare” to całkiem zgrabna produkcja, która swoją dynamiką dorównuje wspomnianemu już „Modern Warfare”. To nie lada komplement i przyznać trzeba, że w kategorii gier single-player tytuł ten świetnie się broni i potrafi przynieść dużo satysfakcji. Jego mocną stroną jest fabuła – prowadzona za pomocą niezwykle widowiskowych filmów; potrafi wciągnąć, a momentami zaskoczyć zwrotami akcji. Tryb multi zaś to czysta przyjemność. Całość jest niezwykle dynamiczna i wszystko wskazuje na to, że „Call of Duty” ma szansę znów zawalczyć o tron. Jeśli tylko jego autorzy znów nie zaczną eksperymentować, mordując złotą kurę.
Jest jeszcze jeden element, który powoduje, że „Infinite Warfare” kupić po prostu trzeba. To dołączona w pakiecie zremasterowana wersja „Modern Warfare”, która w nowych szatach ponownie wciąga, momentami szokuje, a w całości zachwyca. Solidny przeciętniak z wyższej półki i perfekcyjny klasyk – dwie gry w jednej cenie to dobra oferta.
Lego: Harry Potter
|
Tym samym najlepsza z gier rodzinnych pozwalających na zabawę czterem osobom jednocześnie doczekała się wreszcie edycji na konsolę nowej generacji, a dzięki dostosowanej do tego grafice daje jeszcze więcej radości niż wcześniej. Teraz pozostaje czekać na odnowione wersje pozostałych tytułów z tej serii.
EVE: Valkyrie
|
Titanfall 2
|
Przede wszystkim na prostocie. „Titanfall 2” to klasyczna strzelanina 3D osadzona w kosmicznym anturażu. Wcielamy się w żołnierza, porzuconego przez Boga i historię na nieznanej planecie, którą wcześniej szturmowały tysiące żołnierzy. Wszyscy praktycznie zginęli w krwawej jarce będącej prologiem gry, a nasz bohater pozostał sam i musi za wszelką cenę przeżyć, walcząc z przeciwnikami, zwierzętami, robotami bojowymi, pogodą i ukształtowaniem terenu. Wszystko to dzieje się w olśniewająco pięknej scenografii. Lasy żyją, pogoda raz po raz zalewa nas na zmianę deszczem i oślepiającym słońcem. Przeciwnicy, w przeciwieństwie do tych z „Halo” nie pchają się masowo pod lufę, a starcia z nimi i dzikimi zwierzętami potrafią być mocno absorbujące nawet na niskim poziomie trudności i to kiedy siedzimy za sterami mecha mającego naprawdę sporą siłę ognia. Reasumując, nareszcie doczekaliśmy się strzelaniny SF dającej trochę oddechu temu gatunkowi. Niby wciąż jest to tylko strzelanina, ale na tyle piękna, że można jej poświecić czas bez ryzyka znudzenia po pierwszych godzinach grania.