• GRY •
POLECA RAFAŁ OTOKA-FRĄCKIEWICZ
Dishonored 2
|
Druga część steampunkowej opowieści science fiction, osadzonej na przełomie XIX i XX w. w alternatywnej rzeczywistości. Scenografię stanowi mieszanka elementów industrialnych, współczesnych i pochodzących z rzeczonego okresu. Fabuła zaś opowiada o perypetiach następczyni tronu, brutalnie strąconej z niego przez przyszywaną ciotkę żadną krwi i pożogi. Postacie występujące w grze stanowią połączenie pruskiego sznytu i stylu, z angielską elegancją, całość zaś unurzana jest w oparach lovecraftowej umowności i ironii.
Czy to dobra gra? Tak, warto się z nią zapoznać. Niebanalnie prowadzona fabuła, interesujące zarówno wizualnie, jak i charakterologicznie postacie oraz scenografia niczym z opowieści grozy potrafią wciągnąć na długie godziny. Co ważne, świetnie wypośrodkowano samą rozgrywkę, którą możemy potraktować jak brutalną i niezwykle trudną strzelaninę, ale też przejść całość praktycznie bez jednego wystrzału. Ta druga forma zabawy możliwa jest dzięki rozbudowanemu systemowi skradania się, kradzieży i cichych egzekucji. Warto tu zauważyć, że w przeciwieństwie do pierwszej odsłony w dwójce przeciwnicy stali się mniej schematyczni, dlatego wychwycenie momentu, w którym można zadać ostateczny cios bez ściągania sobie na głowę postronnych obserwatorów, stanowi często nie lada wyzwanie.
Brakuje trybu gry wieloosobowej, tym bardziej że na początku rozgrywki wybieramy jedną z dwóch postaci, którymi chcemy grać. Połączenie zmagań dwóch graczy dałoby tej grze dodatkowy atut.
PlayStation VR Worlds
|
Zestaw gier przeznaczonych do użytkowania z okularami Sony generującymi wirtualną rzeczywistość. W środku znajduje się zestaw pięciu tytułów. Krótki, góra godzinny kryminał zatytułowany „London Heist”, który pokazuje, jaki potencjał kryje się w wirtualnych grach. Polecam szczególnie pościg na autostradzie, w trakcie którego ostrzeliwujemy się, wychylając się z okien auta i podziwiamy ciała przeciwników fruwające nad naszymi głowami. „Danger Ball” to z kolei stary dobry „Pong” w przepieknej trójwymiarowej wersji, którą obsługujemy naszym ciałem. A ponadto: wyjątkowo nudny i słaby symulator deskorolki, którego opis pominę milczeniem, oraz „Scavenger’s Odyssey”, czyli strzelanina przygodowa, w której siejemy spustoszenie, poruszając się olbrzymim mechem. Ostatnia z gier na pozór jest najbardziej banalna. Ot, stoimy w klatce, która zostaje spuszczona na dno oceanu. Przyznam, bez bicia, że dla tej właśnie produkcji warto kupić cały zestaw. Rekiny pływające obok naszej twarzy to jedno z najbardziej przerażających przeżyć, jakich miałem okazję doznać w 30-letnim kontakcie z grami. Do tego godzinami można wpatrywać się w podwodne życie oceanu, generowane na naszych oczach. Po prostu cudo.