
Mocne środki, poza kontrolą
Zakaz sprzedaży dopalaczy wcale nie wyeliminował ich z obiegu. Z legalnych sklepów zeszły do podziemia. Przed naszym państwem długa batalia w tej wojnie. Ale są i sukcesy.
Centrum warszawskiej Pragi-Północ, blisko popularnego zagłębia klubowego. Na parterze starej kamienicy sklep z metalowymi drzwiami. Jest styczniowa noc. W środku pali się jednak światło. Kartka na drzwiach informuje, że w „sprawie konsultacji” należy pukać. Młody chłopak dobija się do środka. Po chwili ktoś otwiera drzwi. Krótka rozmowa. Chłopak wyciąga pieniądze. Coś dostaje. – Tu też można dostać coś do zabawy – zdradza nam potem.
Zamknięte na co dzień sklepy, wyznaczone punkty to tylko jedna z możliwości nabycia dopalaczy. Można spróbować zdobyć je w Internecie. Aż 79 produktów reklamowanych jest na stronie upalacze. eu. Właściciel tej witryny przedstawia się jako Pingwin Upalacz, a jego firma Spal s.r.o. ma siedzibę w czeskich Jesenikach. Sprzedawany towar na stronie podzielono na trzy kategorie: ozdoby choinkowe EU-FOR-JA, świąteczne NRG i akwarystyczne/kadzidła. Po złożeniu zamówienia i jego opłaceniu, jak zapewnia firma, dostajemy przesyłkę w ciągu dwóch – pięciu dni. Nazwy zalecanych produktów High time, Żabki, nowa coca-loka czy 7 HeaVen – w siódmym niebie – od razu wskazują, co to za towar.