Ewolucje światopoglądowe
Pierwszy był Hermaszewski, drugi będzie Napieralski. Lewica chwali się, że logo SLD pojawi się na pierwszym polskim satelicie. Z wrażenia prom Discovery zakończył swoją misję i zleciał na stałe na Ziemię. Ale i tu na dole Sojusz orbituje. W Tychach podjął walkę z pomnikiem ofiar zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej. Jak uważają eseldowcy, takich pomników jest za dużo i na kolejne szkoda kasy. Lepiej poświęcić ją na muzeum Gierka albo pomnik utrwalaczy Polski Ludowej. Najlepiej umieścić go na satelicie.
Prezydent Komorowski wygraża, że premierem może nie być ten, kto wygra wybory, ale ten, kogo prezydent zrobi tym premierem. Powinien to być ktoś zrównoważony, doświadczony, zapewniający dobre relacje z Pałacem Prezydenckim i rozsądną politykę zagraniczną. Wypisz wymaluj generał Jaruzelski!
Ufff. PiS odetchnął z ulgą. Szefem prawicowej frakcji w europarlamencie nie jest już renegat Michał Kamiński. Ponieważ do Polaków w ogóle można mieć umiarkowane zaufanie, więc dzięki PiS szefem ECR został Czech Zahradil. Jak się zdaje podziela on również krytyczną opinię kolegów z PiS o Polakach. Oprócz tego jest zwolennikiem legalizacji marihuany. Zapewne umocniła go w tym poglądzie baczna obserwacja roszad i rozgrywek pomiędzy polskimi kolegami działającymi w ramach ECR. – Nieistniejący Boże, gdyby oni choć na chwilę się zaciągnęli, ależ spokojniej by było – musi myśleć po czesku pan Zahradil.
Co ciekawe, nadmiernie liberalne poglądy w sprawie marihuany i gejów pana Zahradila najbardziej oburzyły Platformę. Partia ta przed wyborami przechodzi tak błyskawiczną ewolucję światopoglądową, że po następnym kongresie partii można się spodziewać, iż przewodniczącym zostanie Giertych. A na zadymy z okazji 11 listopada w 2011 roku PO wystawi własny oddział szturmowy po stronie narodowców.
Balcerowicz widzi tylko kasę – z gruba potraktował profesora Waldemar Pawlak. A co widzi Pawlak? Pawlak tylko Polskę widzi. Nawet wiosną.
Nie darmo Ziemie Odzyskane nazywano polskim Dzikim Zachodem. W Opolu pojedynek gigantów słowa. Po jednej stronie Robert Węgrzyn, dowcipniś znany z wysyłania posłanek na rurkę i tego, że popatrzyłby sobie na lesbijki. Z drugiej strony lokalny gwiazdor Leszek Korzeniowski, równie błyskotliwy, choć z mniejszym dorobkiem. Na razie znany wyłącznie z tego, że dowcipnie nazwał Węgrzyna „k..a, totalnym kretynem” i „głupkiem”. Trudny będą mieli wybór opolanie. Ale przynajmniej mniejszość niemiecka jest bez szans.