Dwie wieże z Kijowa
Na Ukrainie są bohaterami. Bracia Witalij i Władimir Kliczkowie to więcej niż mistrzowie boksu i milionerzy
Przed laty, gdy byli już chłopami na schwał, ówczesny minister obrony narodowej Związku Radzieckiego tak zaczął rozmowę z ich ojcem – generałem lotnictwa: „Wy, towarzyszu generale, jesteście leniem!”. Władimir Rodionowicz Kliczko lekko się obruszył i zaczął się tłumaczyć, a minister do niego: „A nie moglibyście mieć takich synów więcej, jak wam tak dobrze to wychodzi”.
Chłopcy z garnizonu
Starszy Witalij urodził się w miejscowości Biełowodskoje w Kirgistanie, młodszy o pięć lat Władimir w Semipałatyńsku w Kazachstanie. Ojca przerzucano z garnizonu do garnizonu, od małego więc poznawali świat. Obaj bardzo dobrze wspominają dzieciństwo. Mama Nadieżda Uljanowa uczyła w szkole starsze klasy, a ojciec był wyrozumiały dla sportowych pasji synów. Witalij zaczynał od zapasów, ale trenował też karting, dużo grał w szachy. Dla młodszego Wowy boks był pierwszy. – Nie byliśmy łobuziakami, ale dużych na ulicy szanują, więc problemów nie było – wspomina Witalij. – Dobrze się uczyliśmy, a ja uwielbiałem geografię. Wędrowałem w marzeniach po całym świecie, chciałem być wtedy podróżnikiem.