Złota klatka Kleopatry
Elizabeth Taylor nie była najwybitniejszą aktorką. Ale rolę ostatniej wielkiej gwiazdy Hollywoodu zagrała perfekcyjnie
Urodziła się w Londynie, los nie chciał jednak, by została Angielką. Gdy wybuchła wojna, wraz z rodzicami przeprowadziła się do Beverly Hills. Liz miała wtedy siedem lat. Dwa lata później podpisała swój pierwszy kontrakt filmowy. Rekompensatą za stracone dzieciństwo miały być sława i bogactwo. Tego chciała jej matka – niezrealizowana aktorka, a ojciec handlujący dziełami sztuki nie zgłaszał sprzeciwu.
Początki były skromne. W ekranizacji powieści „Lassie wróć” gaża nieletniej kandydatki na gwiazdę opiewała na 100 dolarów tygodniowo. Tyle samo dostawał pies dublujący czworonożnego bohatera. Przełomowym okazał się występ w „Wielkiej nagrodzie”.
Kończył się rok 1944, Europa spływała krwią, zaś Amerykanie zakochali się w rezolutnej dziewczynce, która w przebraniu dżokeja stanęła do wyścigu na koniu, wygranym wcześniej na loterii. Nazwisko panny Taylor zagościło na pierwszych stronach gazet i już na nich pozostało. Inna sprawa, że częściej niż o aktorskich talentach Elizabeth pisano o jej życiu prywatnym.