Razem nic nie musimy
Piętnaście lat temu połączył ich samotny ojciec. Teraz mają szkołę filmową i szykują się do kolejnej wspólnej premiery. Maciej Ślesicki i Bogusław Linda
Życie napisało dla nich ciekawy scenariusz – historię nieoczywistej przyjaźni. Kiedy się poznali, Bogusław Linda był bożyszczem kina. Na jego widok kobiety gotowe były niemal na wszystko, mężczyźni – o ile nie naśladowali stylu – rzucali jego filmowe kwestie. Czterdziestoletni aktor u szczytu sławy zgodził się zagrać u debiutanta.
Maciej Ślesicki miał tylko 29 lat, czyli bardzo mało jak na ówczesne standardy. Tzw. młodzi reżyserzy wchodzili wtedy do kinowego obiegu koło czterdziestki. Na dodatek Ślesicki przedstawił Lindzie zaskakujący scenariusz. Obalający wizerunek twardziela.
Jako tytułowy tato Linda odsłonił pokłady wrażliwości i czułości. Był empatyczny. Kochał, chronił córkę i nie bał się łez.