Jarosław Kaczyński wyrusza na zakupy
Ta Biedronka czy nie ta? Kurczak czy cukier? Oraz kto to wszystko przygotował? – oto na jaki temat toczy się obecnie debata w związku z wizytą w sklepie, który nawiedził Jarosław Kaczyński. Jedni szydzą, inni chcą udowodnić, że prezes PiS o niczym innym nie marzy, jak tylko o tym, by włączyć się w nurt zwykłego życia Polaków i radośnie spędzać godziny na buszowaniu w centrach handlowych. Mnie uderza co innego. Wyprawa do Biedronki, a także wcześniejsze artykuły w „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Wyborczej” pokazują, że Kaczyński otrząsnął się z kryzysu i znowu myśli politycznie. Przestał być, a przynajmniej próbuje przestać, politykiem jednego tematu. Zamiast oskarżeń o zamach i śmiertelnej powagi gniewnego proroka Kaczyński odsłonił nową twarz. W starciu z Tuskiem – ironisty, przy okazji zakupów – zwykłego człowieka.
Słyszę już utyskiwania i widzę kręcenie nosem. A bo to twarz, a nie maska? I ile już ich było wcześniej? Nie wiem. Co to zresztą za różnica? Ważne, że Kaczyński znowu posługuje się rozumem. To zaś zawsze służy jakości życia publicznego.