
Niemiecki hibernatus
Działania Berlina mogą się nie podobać, a niekiedy wręcz irytować. Jednego nie można Niemcom zarzucić: że nie prowadzą dalekosiężnej, konsekwentnej i skutecznej polityki zagranicznej
To hańba!” – zagrzmiała „czerwona Heidi” – jak Niemcy nazywają posłankę Bundestagu Heidemarie Wieczorek-Zeul. Ta była minister współpracy gospodarczej z szeregów lewicy chce wysłać rodaków w mundurach na libijski front. „Wstydzę się za Niemcy”, to „skandaliczny błąd” – wtóruje jej były szef dyplomacji Joschka Fischer, który nie zostawił suchej nitki na rządzie Angeli Merkel za wstrzymanie się od głosu w sprawie zbrojnego uderzenia w siły Muammara Kaddafiego. Na kanclerz RFN runęła lawina krytyki za „obniżanie znaczenia Niemiec w świecie”. Niemieccy politycy z lewa i prawa spierają się, jak należało postąpić wobec libijskiego satrapy. Łączy ich jednak nadrzędny cel – chęć wywindowania Niemiec do rangi najważniejszych graczy na międzynarodowej scenie.