Mleczko się rozlało
Choćby Marcin Meller namówił na nagie zdjęcia Beatę Kempę, dla platformerskich celebrytów jest skończony
Przykro patrzeć na dziennikarza, gdy mija się z prawdą. Zdarzają się, rzecz jasna, minięcia nieświadome, jak wtedy, gdy Katarzyna Kolenda-Zaleska wciskała ciemnemu ludowi, że Jarosław Kaczyński grzmiał pod krzyżem o „prawdziwych Polakach”. A kiedy zabawa w porównywanie katolików z pochodniami do faszystów rozkręciła się w prorządowych mediach na dobre, łaskawie dokonała aktu skromnych przeprosin, przyznając, że jednak o „prawdziwych Polakach” Kaczyński nie mówił. Nie sprawdziła, nie było jej wtedy pod krzyżem, a może była, ale akurat się schylała lub kupowała znicze. Ja to rozumiem.
Jak jednak usprawiedliwić Marcina Mellera, który w ostatnim programie Tomasza Lisa w TVP 2 minął się z prawdą tylko dlatego, że osaczający go pupile TVN: Artur Barciś, Andrzej Grabowski i Andrzej Mleczko wciąż mieli mu za złe napisanie głośnego już listu do Platformy? Nawet stwierdzenie, że Donald Tusk „ma jaja”, nie było w stanie ugasić ich rozżalenia. Barciś wyzwał Mellera od chłopców, którzy chcą odmrozić sobie uszy i „udają, że nie wiedzą, kto wygra wybory, gdy przegra je Platforma”.