W efekcie nie wiem, kim jestem
Marcin Meller założył polityczne łyżwy i ćwiczy potrójne skoki. Problem w tym, że pogoda się zmienia i lód wkrótce może się załamać...
Jeszcze niedawno mówił o sobie, że jest dużym chłopcem z syndromem Piotrusia Pana. Chłopiec wie, gdzie leżą konfitury. Kiedy krytykował Platformę za siedem grzechów głównych, oznajmiał, że „niestety, jego cierpliwość się wyczerpała”. Gdy nie podoba mu się kilka zdań z raportu PiS, zmienia ton i pisze: „Walcie się skini w garniturach!”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że swoje pięć minut w polityce wykorzysta podobnie, jak otrzymany w dzieciństwie zestaw małego chemika, który wybuchł po jednym z eksperymentów. Wielu z nas ma na koncie podobne osiągnięcia, ale niewielu o nich publicznie opowiada.
Czyni to jednak w końcu syn Stefana Mellera, ministra spraw zagranicznych, byłego ambasadora RP w Paryżu i Rosji. Absolwent Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Reja, potem reporter „Polityki”, działacz NZS, prowadzący TVN-owski teleturniej sprawnościowy „Agent”, zaraz potem redaktor naczelny polskiej edycji „Playboya”.
Wodzirej balu przebierańców
W jednej jednak chwili z szefa atrakcyjnego pisma i umiarkowanego, jak na dziennikarzy TVN 24, fana Platformy Obywatelskiej Marcin Meller zmienił się w człowieka rozpoznawalnego. Magdzie Mołek mówił, że nie spodziewał się takiego odzewu po swoim wpisie na Facebooku, ale u Tomasza Lisa przyznawał, że chciał, by wpis brzmiał ostro, bo „inaczej nikt by się nim nie zainteresował”. Twierdzi, że dziennikarstwo to dla niego przede wszystkim uczciwość, ale na pytanie Lisa, czy do swojego programu w TVN 24 zaprosiłby po Donaldzie Tusku Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedział, mijając się z prawdą – że kiedy go o to pytano, odparł: „Oczywiście, byłoby bardzo fajnie”. W rzeczywistości odpowiedź brzmiała: „Jestem tylko skromnym prowadzącym. Trzeba by zapytać szefów stacji”. O okolicznościach zaproszenia premiera do „Drugiego śniadania mistrzów” mówił, że nastąpiło „na kolacji u wspólnych znajomych”. Potem przyznał, że o przyjęciu zaproszenia powiadomił go rzecznik Graś.