Coming out po polsku
Pokazywanie siebie urosło dziś do rangi sztuki. Teraz więc i pisarz jest kimś, kto kreuje nie tylko fabuły swoich opowieści, ale i wizerunek własny. Polityczna poprawność dorzuciła do tego jeszcze zjawisko coming outu. W dobrym tonie jest ujawniać na swój temat szokujące obyczajowo fakty. Szum po czymś takim przynosi efekt ideologiczny – wychodzi na wierzch „pruderia” społeczeństwa, któremu, jak się okazuje, rzekomo odważny celebryta rzuca wyzwanie. Ale przede wszystkim o bohaterze skandalu zaczyna być głośno.
Rafał Ziemkiewicz nie musi się uciekać do takich zabiegów. Jego książki sprzedają się dobrze, ma wyrobioną mocną pozycję na rynku. W dodatku w sylwetce tego prozaika trudno jest się dopatrzyć czegoś ekscentrycznego. Niemniej Rafał Geremek znalazł w jego życiorysie rzeczy intrygujące, od kwestii światopoglądowych po sprawy intymne. Bohater książki okazuje się do bólu szczery.
Ot, choćby wtedy, gdy podejmuje wątek rozpadu małżeństwa – dokonuje ostrej samooceny, nazywając siebie wprost „dupkiem”. Konsekwencje swoich wyborów traktuje więc po męsku. Ktoś może oczywiście mieć co do tego wątpliwości i zapytać: czy to nie jest tylko taka maniera, za którą kryje się chęć kreowania własnego wizerunku? Tyle że po co akurat ten pisarz miałby zgrywać faceta po przejściach, żałującego swoich upadków?
Jednym z najważniejszych nieosobistych wątków książki jest kryzys męskości, deficyt ojcostwa. Można bowiem go rozpatrywać zarówno z perspektywy psychologicznej, a więc w pewnej mikroskali adekwatnej do problemów życia rodzinnego, jak i z perspektywy historycznej, czyli podejmując refleksję nad zmieniającą się kondycją narodu. Jego uwagi nie są może nazbyt odkrywcze, ale ciekawie korespondują z tym, jak opisuje bieżące życie polityczne.
Na koniec warto przytoczyć słowa, które Ziemkiewicz wypowiada na początku książki: „To żaden wstyd pamiętać, skąd ci nogi wyrastają. Ten kompleks trzeba zwalczać, bo właśnie on czyni Polaków podatnymi na manipulację”.