Kto do Sejmu, kto do Senatu
Przestali się między sobą żreć. To niesamowite, ale w PO, PiS i SLD ucichły ostatnio frakcyjne wojny
Oczywiście nie jest tak, że Schetyna zaczął znów kochać Tuska, a Kaczyński odzyskał zaufanie do Ziobry. Czy Napieralski do Kalisza. Nikt tam jeszcze nie upadł na głowę, więc wszyscy pamiętają, że wewnętrzna rywalizacja to esencja polityki. A kontrola jest podstawą zaufania.
Jednak trzy główne partie najwyraźniej postanowiły zagłodzić dziennikarzy. Liczba przecieków spadła drastycznie. Sytuacja przypomina nawet zmowę kartelową, bo poza PJN nikt się nie wyłamał z tej ponadpartyjnej omerty.
Przykład: w Platformie poukładano powiatowe propozycje list kandydatów do Sejmu. I nie pozabijali się. Trochę tylko histeryzują kandydaci do Senatu, bo nie wiadomo, jak wypadną w nowym jednomandatowym systemie wyborczym. Ale z nimi ma problem każda partia. Stąd pomysły, aby poupychać w Senacie różnych zasłużonych. Ewentualnie celebrytów.