Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Skąd się bierze pesymizm taryfiarzy?

Igor Zalewski

Hołdys byłby idealnym taksówkarzem – zawsze jest z czegoś niezadowolony. Z góry przepraszam pogodnych kierowców

Zbigniew Hołdys jest bez wątpienia postacią inspirującą, natchnął mnie bowiem do rozmyślań o taksówkarzach. A było tak: zastanawiałem się, do jakiego zawodu pasowałby pan Zbyszek. Bo w tej chwili nie bardzo wiadomo, kto zacz. W jakiej branży przydałyby się nietuzinkowe, acz mało sprecyzowane umiejętności pana Zbyszka. I nagle mnie olśniło. Jasne! Hołdys byłby idealnym taksówkarzem.

Dlaczego? No bo to facet wiecznie skwaśniały, zawsze z czegoś niezadowolony, nieustannie narzekający, od czasu do czasu wzmacniający swe stęki jakimś soczystym przekleństwem. Wypisz wymaluj polski taksówkarz.

Przepraszam wszystkich pogodnych, wesołych kierowców taksówek, których spotkałem w życiu całkiem sporo. Jakoś tak się jednak składa, że bardziej zapadli mi w pamięć ci narzekający – na drogi, na remonty, na pogodę, na władzę, na opozycję, na swoją dolę, na klientów, na ludzką głupotę, na mniejszości etniczne, na ignorancję społeczeństwa w kwestiach polskiego dziedzictwa artystycznego (a owszem, jeden taksówkarz z wykształcenia historyk sztuki cały czas nad tym labiedził, a w końcu zarzucił mi, że nie odróżniam Chełmońskiego od Grottgera; oczywiście miał rację). Inny z kolei – zapalony wędkarz – przedstawił tak czarny obraz łapaczy ryb (oszustwa, kradzieże, matactwa, mordy rytualne), że zobaczyłem środowisko polityków czy działaczy PZPN we właściwym, jaśniejszym niż dotąd świetle.

I tak sadowiąc Hołdysa w taksówce, zacząłem się zastanawiać, skąd się bierze to zawodowe niezadowolenie taryfiarzy. Czasem urastające wręcz do mizantropii płynącej z bardzo pesymistycznej wizji człowieka. Po części to pewnie efekt frustracji własną profesją. Jest wśród taksiarzy wielu uciekinierów z innych zawodów. W Warszawie oprócz historyka sztuki można spotkać niegdysiejszego prowadzącego program dla młodzieży „Ekran z bratkiem”. Bywa kwaśny i można to zrozumieć (tak przy okazji – czy to nie casus Hołdysa?).

Nie bez znaczenia jest to, że taksówkarze znają ludzi od specyficznej i mało chwalebnej strony – wożą mężów do burdeli, żony do kochanków, a jedni i drudzy w drodze powrotnej zarzygują im tapicerkę. Transportowanie zafajdanych pijaków, naćpanych nastolatków i zakrwawionych twardzieli może – przyznajmy – skłaniać do pesymistycznych wniosków na temat natury ludzkiej. Zwłaszcza gdy w którejś z powyższych sytuacji widzi się osobę powszechnie znaną i epatującą na co dzień swą nieskazitelnością.

No i w końcu ranga zawodu. Jest jedno miasto w Polsce, w którym taksówkarze nie narzekają. To Rzeszów. Tamtejszy prezydent wpadł na genialny pomysł. Raz na jakiś czas robi odprawę dla miejscowych taryfiarzy, informując ich o rozmaitych działaniach miasta. Taksówkarze są dowartościowani, uwielbiają swoje miasto i nie mogą się go nachwalić przyjezdnym. A ci z kolei – nie znając powodów euforii faceta za kierownicą – zadają sobie pytanie: „Czy on aby nie jest naćpany?”. Ano nie. To tylko poczucie własnej wartości.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy