Ciemnogrody Londynu i Rzymu
Co jest – pytam telewizor – straży miejskiej nie widać, policji jakby mniej, a ludzi z flagami całe morze!
Święta, święta i po świętach. Całe szczęście, bo jeszcze kilka takich maratonów i człowiek się obudzi bohaterem bajek Kolendy-Zaleskiej. Przecież od tego faszyzmu w telewizji to ręka już się sama w łokciu prostowała. Najpierw Brytyjczycy na ślub księcia ozdobili ulice flagami. I to nie unijnymi, pięknymi, ze złotymi gwiazdkami, że jak je człowiek zobaczy, od razu mu się w głowie kręci, i odwrotnie – jak mu się kręci, to je zobaczy. Nie, brytyjscy nacjonaliści wywiesili wyłącznie flagi państwowe. A naszym, wiadomo, nie trzeba dwa razy powtarzać. Dwa dni później włączam telewizor i co widzę?
Całe miasto we flagach biało-czerwonych! Co jest – pytam telewizor – przecież dzisiaj nie dziesiąty?! Straży miejskiej nie widać, policji też jakby mniej, a ludzi z flagami całe morze. Na ekranie pojawia się redaktor Pałasiński. Uf – myślę – zaraz się przejedzie po tych oszołomach, bo kogo jak kogo, ale Kaczyńskiego ten apolityczny dziennikarz nienawidzi z całego serca. Ale patrzę – cieszy się, więc włączam głos. Wszystko jasne – beatyfikacja Jana Pawła II. Tam się faszyści zjechali. Prorokiem jest Stefan Bratkowski, że porównywał Kaczyńskiego do Mussoliniego i jego marszu na Rzym. Tyle że, jak się okazuje, Kaczyńskiego w Rzymie nie ma. Nic nie rozumiem. To kto tych ludzi skrzyknął? Kamera przejeżdża przez krzesełka: Komorowski, Kwaśniewski, Wałęsa... Za dwoma ostatnimi tylko żony poszłyby dziś w ogień, więc za wszystko musi odpowiadać prezydent obecny.
No tak, wspominał o jakiejś majówce z Polską. Tu beatyfikacja, następnego dnia Święto Flagi, więc można wywiesić bez konsekwencji, a potem rocznica konstytucji, co była pierwsza w Europie, ale teraz jest druga.
I tak dzień za dniem, program za programem całe to nacjonalistyczne badziewie wypełzało z ekranów. Tradycja, wiara, katolicyzm, patriotyzm, tłumy, flagi – coś koszmarnego. A jakby było mało, widzieli państwo, że nawet dziennikarze TVN i TVP kotyliony sobie w Święto Flagi poprzypinali? Komorowski ich namówił, a oni za nim w ogień skoczą.
Jak to dobrze, że mamy jeszcze prawdziwe autorytety, jak Środa, Szczuka czy Palikot, który w dniu beatyfikacji opowiadał o Janie Pawle II w TVN Style. Nie ma w Polsce większego eksperta do spraw wiary katolickiej. Bez takich ludzi człowiek by pewnie w kilka dni przepoczwarzył się w zwyczajnego katofaszystę. Na szczęście Święto Flagi i rocznica Konstytucji 3 maja są tylko raz w roku, a po nich wszystko wraca do normy.
Przynajmniej u nas, bo w Anglii, wiadomo, dopóki na tronie siedzi ta stara nacjonalistka, dopóty będą wieszać swoje flagi zamiast unijnych na każdym rogu ulicy, a jak się to komuś nie podoba, może ich ewentualnie cmoknąć w Big Bena. I jeszcze to „God Save the Queen”. Ciemnogród, że głowa mała.