Do i od redakcji
Wiwat wszystkie stany?
Święta 3 Maja i 11 Listopada mają dla mnie szczególne znaczenie. (…) Dwa lata w Warszawie omal nie wpadłem na Lecha Kaczyńskiego i jego żonę – pan prezydent ukłonił mi się nawet, uznając, że skoro ochrona mnie przepuściła, to pewnie jestem jakimś premierem. W tym roku dotarłem na plac Zamkowy dokładnie na przemówienie prezydenta Komorowskiego. Stanąłem z szacunkiem. Nie jest to mój osobisty prezydent, ale szacunek się należy. Początek przemówienia, może niezbyt porywający, ale spełnił moje oczekiwania – było o historii, o konstytucji itd. Później jednak usłyszałem zdania o tym, że jakiekolwiek hasła polityczne nie licują z biało-czerwoną. Jak rozumiem, dotyczyło to właśnie mnie, ponieważ nie podzielam poglądów pana prezydenta ani partii rządzącej. Do tej pory myślałem, że mam do tego pełne prawo. Właściwie nawet sądziłem, że to wszystko na tym polega. Okazuje się jednak, że patriotyzm i przywiązanie do Polski przejawiają się w wyrażaniu jedynie słusznego wspólnego stanowiska, a inne pomysły to już niestety mowa nienawiści. Potem było „wiwat wszystkie stany” – ale to już chyba nie było do mnie? Ja przecież nie licuję, więc jaki tu wiwat?
Prof. nadzw. dr hab. n. med. Łukasz Święcicki
Cóż, mieliśmy podobne wrażenia podczas tego przemówienia. Dziwna to była polityka miłości.