Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego nr 14
Z życia koalicji
Bronisław Komorowski spóźnił się 25 min na audiencję do papieża Benedykta XVI. W przypadku każdego innego polityka byłoby to 25 min, które wstrząsnęłoby światem. Ale watykańskim afrontem prezydenta nikt się specjalnie nie przejął. Ot – cały Bronek, cały on.
Zresztą spóźniać się jest rzeczą ludzką. Opowiadał nam pewien eurodeputowany, że Jerzy Buzek odrobinę spóźnił się na raut, jaki zorganizował dla polskich polityków po tym, jak wybrano go na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Spiesząc się, przechodził obok grupki naszych deputowanych. – A panowie nie idziecie? – zapytał ich z uśmiechem, za który tak go kochamy. – My jeszcze czekamy na kolegę – odpowiedzieli. Buzek przystanął i zrobił mądrą minę. – Słusznie, na kolegów trzeba czekać – rzekł i poszedł dalej.
Mówiąc między nami, Jerzy Buzek słynie w PE właśnie z takich pustych jak bambus mądrości. Ale trzeba przyznać, że jest bardzo grzeczny. Gdy prowadzi głosowania, dziękuje tym, którzy są „za”, tym, którzy są „przeciw”, i tym, którzy się wstrzymali. Ostatnio deputowana ze Szwecji poprosiła go, żeby już nie dziękował, bo to wydłuża i tak monstrualne sesje głosowań. – To cenna uwaga. Dziękuję – podziękował były premier.
3 maja prezydent wygłosił przemówienie. Ponieważ nie zaliczył żadnej gafy, kompletnie nic z niego nie zapamiętaliśmy. Pojedynek banalistów wagi superciężkiej Jerzego Buzka z Bronisławem Komorowskim byłby niesamowicie wyrównany.
Słynąca ze swej wiarygodności „Gazeta Polska” donosi, że prezydent Komorowski jest ciężko chory, a jego stan szybko się pogarsza. Minister Sławomir Nowak zdementował tę rewelację. – Prezydent jest zdrowy jak koń – stwierdził. Jak się tak zastanowić, to nie tylko zdrowie prezydent ma końskie.
Podobno liczne choroby prezydenta rzucają mu się na mózg i stąd liczne wpadki Wujka Narodu. Naszym zdaniem, powody do niepokoju byłyby, gdyby Komorowski przestał strzelać gafy. To by oznaczało, że coś się dzieje z jego organizmem. Bo gafy robił zawsze, tylko wcześniej nie był prezydentem.
Tym razem na wojnę z kibolami wyruszył sam Donald Tusk. Burdy kibiców Legii i Lecha zirytowały premiera, który grozi zamykaniem stadionów. To już trzecia krucjata tego rządu przeciw chuliganom (wcześniej szarżowali Schetyna i Kwiatkowski). I niestety, rząd przegrywa na razie 0:2. Oba gole to samobóje.
Janusz Palikot zakłada drugą partię. Będzie się ona nazywała jakoś tam. Swe plany Palikot tłumaczył czymś tam i zapowiedział coś tam. Czy to nie cudowne, że Janusz Jakiśtam kompletnie nikogo już nie interesuje?
Marcin Święcicki, były prezydent Warszawy, nie miał łatwo z przyjęciem do PO. Jego wniosek gdzieś tam utknął i chłopina musiał swoje odczekać. Aby osłodzić mu to upokorzenie, Platforma wystawia go na listę wyborczą w Warszawie. Nic dziwnego, to człowiek wielce zasłużony dla stolicy. Za jego czasów centrum miasta stało się brezentowo-blaszane, co w pewien sposób korespondowało z osobowością ówczesnego prezydenta.
Małgorzacie Kidawie-Błońskiej marzy się rekord – zdobycie 12 mandatów w Warszawie. W 2007 r. było 11. Ponieważ w stolicy, oprócz Tuska, startować będą m.in. Jacek Rostowski i Święcicki, to jakoś w te 12 mandatów nie wierzymy. No, chyba że za złe parkowanie.
Z życia opozycji
Grzesiek Napieralski dwa razy w ciągu tygodnia skrytykował nie – jak powinien każdy uczciwy demokrata – Kaczora, a Tuska. Ani chybi, będzie koalicja SLD – PiS.
Ale to nie jest największa bomba w SLD. Otóż największa to była ta, którą im rzekomo podłożono pod siedzibą na Rozbrat w stolicy. Z tym że jak się po długich badaniach okazało, to wcale nie była bomba, ale świnia, którą Napieralskiemu podłożył Arłukowicz.
PiS ustami swego wybitnego przywódcy Krzysztofa Jurgiela zaapelował, by Polska w czasie swej prezydencji zajęła się rolnictwem i wiochą. A jest to dziedzina, w której PiS-owców w ogóle, a Jurgiela w szczególności nikt nie przebije. Bo kto większą wiochę robi?
Ale nie tylko o wiochę dba PiS. Poseł tejże partii, niejaki Robert Telus, wymyślił, żeby strażacy OSP dostawali dodatek 10 proc. do emerytury. Kosztowałoby to, bagatela, 100 mln rocznie. Skąd tu wziąć taką górę szmalu? Można by obłożyć podatkiem przystojnych. Spokojnie, panie Telus, pana nie trafi, a taki Jurgiel szmalowny jest.
Wielka manifestacja klasy robotniczej Szczecina przemaszerowała ulicami tego piastowskiego grodu. Wielka manifestacja klasy robotniczej Szczecina przemaszerowała ulicami tego piastowskiego grodu – napisaliśmy to zdanie dwa razy celowo, bo bardzo nam się podoba. Prawdziwe jest w nim tylko słowo Szczecin.
A było tak, że w mateczniku Grześka Napieralskiego SLD chciało zrobić pochód pierwszomajowy, ale był kłopot, bo wszystkich zgasił Benedykt XVI, beatyfikując tego dnia Jana Pawła II. Dlatego na SLD-owską imprezkę przyszło 200 osób, z czego połowa to dziennikarze TVP i TVP Info. A druga połowa to dziewczyny Tomka Kality.
Wredny atak na robotnicze święto wytknęła już papieżowi Joanna Senyszyn. Pani europoseł też obchodziła 1 maja. Specjalnie na tę okazję miała na sobie czerwony kostiumik. Podobno w takim samym chadzał w zeszłym roku tow. Lenin albo tow. Żiżek. Brak pewności, który z nich umarł.
W ramach ochrony dziatwy SLD zaapelował, by napoje energetyczne sprzedawać osobnikom po ukończeniu 16. roku życia. Czerwoni więcej zrobiliby dla uchronienia dzieci przed szkodliwymi wpływami, gdyby zabronili pokazywania Senyszyn przed godz. 23.
Strasznej zbrodni się dopuściliśmy, spotwarzając całkiem apolityczną szefową Trójki Magdę Jethon, co wytknęła nam ona sama, ucinając sobie z nami 48-minutową pogawędkę telefoniczną. Zasadniczo pani dyrektor nie zgadza się z ukrytą, jej zdaniem, sugestią, jakoby była ona fanatyczną antykaczystką. Naszym zdaniem, sugestia ta nie była ukryta, ale całkiem jawna, lecz to detal. W każdym razie pani Magda zapewniała nas, że ona wcale nie ma antypisowskiej obsesji. OK, my w to chętnie uwierzymy, a pani w zamian – dobra, dla pani mamy coś łatwiejszego – pani w zamian uwierzy w latające spodki, zgoda?
A konkretnie to pani Magda, owszem, wkurzyła się, że radiowy portal internetowy filmował w jej Trójce Kaczyńskiego, ale to dlatego, że nie filmował innych. I wcale nie Halla, jak napisaliśmy, ale samego Wielkiego Łowczego Bronisława Marię Komorowskiego. „I już się bałam, że zaraz zadzwoni do mnie Agnieszka Kublik i spyta, czemu filmujemy tylko Kaczyńskiego, a Komorowskiego nie” – przyznała nam Jethon. E, pani Magdo, Kublik nie ma teraz do tego głowy. Ona Czarzastego przez 24 godziny na dobę zwalcza i Juliuszowi Braunowi życiorys pucuje. Żeby mu śladu polityki nie zostało.