Duchy folwarku Honeckera
Kacyki z NRD zazdroszczą dawnym polskim towarzyszom, że po upadku komunizmu udało im się przebić na polityczne salony
Ach, cóż to było za święto: pan minister przy mównicy upiększonej flagą narodową z młotem i cyrklem w kłosach zboża, a przed nim rzędy oficerów w pełnej gali. W berlińskim Tierpark zaroiło się od szarych mundurów i srebrno-złotych epoletów. Było wzruszenie, uściski dłoni, pocałunki, toasty na zdrowie i gorące przekąski. Uczestnikom tej imprezy – weteranom armii byłej NRD, aż żal serca ściskał, że nie może być co dzień tak jak dawniej…
– Można by to uznać za wydłużenie karnawału, ale musimy to potraktować nadzwyczaj poważnie – wzburzył się Tom Schreiber. Temu ekspertowi do spraw ochrony konstytucji w szeregach niemieckich socjaldemokratów (SPD) nie mieści się w głowie, jak można świętować jubileusz armii broniącej zbrodniczego systemu komunistycznego.