Co dalej z eutanazją?
Jest taka gazeta, która za stosowne uważa poświęcenie połowy prestiżowej drugiej strony temu, aby domagać się zabójstwa. I nie chodzi tu wcale o marginalne pisemko wydawane przez oszołomów, ale o najbardziej wpływowy dziennik w Polsce. Wielką czcionką zaapelował on, aby odebrać życie niewinnemu człowiekowi. Takiemu, który 25 lat temu zaczął tracić kontakt ze światem i dziś jest w śpiączce, pod opieką matki.
Nie chcę i nie potrafię oceniać matki, która domaga się dla niego eutanazji. Ona przez ćwierć wieku niesie swój krzyż i można zrozumieć, że ma chwile zwątpienia. Natomiast nie jestem w stanie pojąć, że tak jawnie może domagać się śmierci człowieka gazeta, zamiast na przykład rozpocząć akcję pomocy dla załamanej kobiety i jej chorego syna. Czy rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem jest ostatecznie pozbyć się człowieka, który stał się ciężarem dla bliskich?
Redaktorzy wykorzystali rodzinną tragedię jako kij bejsbolowy, po bandycku waląc przez łeb ideologicznego przeciwnika. Im nie chodzi o los matki i syna, ale o legalizację eutanazji – bo tego wymaga od nich wierność lewicowej ideologii. Na razie idzie o zabijanie nieprzytomnych, którzy nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy chcieliby żyć. Ale to tylko początek. Potem pojawi się postulat, aby rodziny miały prawo pozbawiać życia swoich „zdemenciałych” dziadków. Wszak oni też potrafią być uciążliwi dla swoich zmęczonych opiekunów.