Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Film o ocaleniu Polaków przed Wielkim Bratem

Piotr Zaremba

Pisałem miesiąc temu, że nowy serial o wojnie 1920 r. ma zadatki na niezłe kino historyczne. I z odcinka na odcinek było coraz lepiej

Wracam do serialu „Rok 1920. Wojna i miłość”, bo właśnie przebrzmiały dźwięki pięknej muzyki Zygmunta Koniecznego kończącej ostatni, 13. odcinek. I, o dziwo, TVP nie zakłóciła jej tym razem prostacką zajawką następnego programu.

Do twórcy filmu Macieja Migasa zgłoszono sporo zastrzeżeń: że zrobił obraz zbyt jednoznaczny, że starcie Polaków z bolszewikami narysowane jest grubą kreską, a tło jawi się jako płaskie i służące pokrzepieniu serc. Takie opinie pojawiły się w „Wyborczej” czy „Newsweeku”.



Nie jest prawdą, że Migas razem  z autorami scenariusza niczego nie komplikował.  Na początku mamy i kontekst bolesnych  społecznych konfliktów na wsi, i toporność polskich urzędów, potem polską brutalność wobec sowieckich jeńców, a wreszcie szczere przyznanie, że w końcowej fazie wojna zmieniła się w okrutną jatkę. Uważam wszystkie te wątki za prawdziwe. Zaszokuję czytelników: wielu ludzi miało powody, aby odbierać Polskę międzywojenną jako zanadto pańską, zbyt mało ludową. Myślę o tym dokładnie tak jak Żeromski w „Przedwiośniu”. Co  nie wyklucza – odsyłam do moich rozważań sprzed dwóch tygodni o filmie „Titanic” – tak wspaniałych zjawisk jak gorący patriotyzm czy zakorzenione w elitach poczucie honoru.

Rzeczywiście, choć z odcinka na odcinek coraz mocniej zżywaliśmy się z bohaterami, ten kontekst blakł wobec zjednoczenia Polaków w walce przeciw najeźdźcy. Czy to z kolei jest nieprawdziwe? Ależ prawdziwe. Gdy czyta się biografie choćby przedwojennych polityków wszystkich opcji, łącznie z patriotyczną radykalną lewicą, widzi się, jak mocne piętno odcisnęła się na nich  ta wojna. Jak skwapliwie szli na ochotnika – wszyscy poza komunistami. Nawet jeśli społecznych urządzeń nowej Polski  nie uważali za własne.

Gdy pojawiał się w tym filmie patos, był on uzasadniony dramatyzmem tamtej chwili. A żądającym  większych komplikacji przypomnę: w 1920 r. obroniliśmy się przed złem nieomal absolutnym. Ta rozedrgana mieszanka rosyjsko-komunistycznego chaosu i zamordyzmu zapowiadała już bezduszne okrucieństwo państwa Wielkiego Brata. Na tym tle bylejakość,  a czasem stupajkowatość II RP staje się prawie miła.

Film zgrabnie pokazał wojnę z perspektywy jednostek. Tak zgrabnie, że  omal nie przeoczyliśmy Bitwy Warszawskiej, która dla  bohaterów jest tu mieszaniną bezładnych  strzelanin, walk wręcz, zamętu i strachu. Oburzyło to z kolei patriotycznych widzów, na forach internetowych można było wyczytać tęsknotę za wojennym rozmachem. Ale pomijając inny powód tej wizji wojny – brak pieniędzy – zagubiony w lasach żołnierz mógł tak to widzieć.

Owszem, widać tu szwy i upro-szczenia typowe dla kina popularnego,  np. bohaterowie  nieustannie się spotykają na wielkim froncie. Z realiami jest jednak lepiej niż choćby w „Czasie honoru”, gdzie cichociemni, aby serial lepiej się oglądało, nie przestrzegają elementarnych zasad konspiracji.  A choć zabrakło jednej postaci skupiającej sympatię, kogoś takiego jak Kuraś ze skądinąd mocno zakłamanych „Polskich dróg”, trzech głównych  zabijaków dało się lubić.

Gdy film się kończył, poczułem wręcz dumę. Tyle się zmieniło, a jednak w chaosie popkultury maszyna wciąż pracuje. Nadal powstają popularne obrazy po prostu patriotyczne (dla porządku serial wygenerowano w czasach PiS-owskiego zarządu).

Nie podobają się Cezaremu Michalskiemu, to trudno, ale ktoś je kręci, ktoś emituje, ktoś ogląda. I dobrze.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Intermedia

• MYŚLI I SŁOWA • BEATA SZYDŁO

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?