Co dalej z chłopcami i dziewczynkami?
Serwisy internetowe i prasę – od „Frondy” do „Wyborczej” – ekscytowała historia z Kanady. Rodzice postanowili ukryć przed światem, jakiej płci jest ich nowo narodzone dziecko, po to, aby w przyszłości mogło ono samodzielnie postanowić, kim chce być: mężczyzną czy kobietą – niezależnie od tego, co (jak pisze „Wyborcza”) „ma między nóżkami”. „GW” z aprobatą zwraca uwagę, że „nie pojawiają się postulaty, aby ograniczyć prawa rodzicielskie”.
Nie wykluczam, że kiedyś postawa kanadyjskich rodziców upowszechni się i stanie się prawną normą. Piętnowani, a może i karani, będą zaś rodzice, którzy, stwierdziwszy, iż dziecko jest chłopcem, nazwą go męskim imieniem. Albo – nie daj Boże – zaczną mu kupować niebieskie wdzianka z nadrukowanymi samochodzikami i będą obcinać włosy na krótko. Zostanie to uznane za niedopuszczalną indoktrynację niemowlęcia i sztuczne wmawianie mu tożsamości płciowej.
Moim zdaniem w kwestii pozostawiania wolnego wyboru niemowlętom powinniśmy iść jeszcze dalej. Po zakazie nazywania chłopca chłopcem, a dziewczynki dziewczynką trzeba będzie także zabronić produkowania zupek z króliczego czy indyczego mięsa. Bo w ten sposób od małego odbieramy maluchom prawo wyboru wegetariańskiej drogi życia.