Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

W Wilkowyjach, czyli czego TVP uczy polskich chłopów

Piotr Zaremba

„Ranczo” w TVP to przykład serialu pedagogicznego. Jeśli już takie powiastki muszą powstawać, niech będą tak zgrabne jak ta

Kiedyś „Ranczo” wkurzało mnie sztucznością. Te Wilkowyje, niby esencja ściany wschodniej, a chwilami tak lukrowane jak powtarzająca się w serialu nocna sekwencja uśpionej wsi niczym z pocztówki.

Postaci przypominały mi marionetki. Co jakiś czas któraś musiała ulec przemianie. I ze złego człowieka robił się dobry. A co gorsza – ta inżynieria społeczna... Zwykłe telenowele nauczają nas ogólnikowo, żeby być dobrym. A „Ranczo” próbuje nam przerabiać polskiego chłopa.



To przypominało, choć to analogia pewnie przypadkowa, amerykański serial „Picket Fences” z lat 90. ubiegłego wieku (u nas tłumaczyło się to „Gdzie diabeł mówi dobranoc”). Tam Rome, fikcyjna mieścina w stanie Wisconsin, też była poddawana ustawicznym testom.

Jej konserwatywni mieszkańcy musieli się godzić z wyzwaniami współczesności. I mieszkańcy Wilkowyj są leczeni ze swoich przypadłości. Nie mam nic przeciwko temu, aby poprzez nich wykładać społeczeństwu, że nie należy tłuc żony, a zamiast pić, warto by pozyskać unijne środki. Tyle że takie społeczne moralizowanie łatwo ześlizguje się w propagandę.

Nie mogłem jednak nie uwzględniać fenomenu popularności tej złożonej już z kilku serii historyjki. Fankluby w Internecie, apele o dalszy ciąg... A poza tym – nie wiem, czy to ja się zmieniłem, czy scenariusz jest coraz lepszy, ale ostatnio stałem się widzem – niby wciąż świadomym przegięć fabuły, ale jednak zainteresowanym tym, co stanie się dalej: z Wójtem i jego bratem, Księdzem. Z Lucy i Kusym. Z Czerepachem, Solejukami i wszystkimi innymi.

Porównując przygody mieszkańców Rome i Wilkowyj, oddycham jednak z ulgą. Tam twórcy kazali prowincjuszom godzić się w jednym z odcinków z nieuchronnością bezkarnej eutanazji. W innym transwestytka musiała koniecznie wystąpić jako Matka Boska w dorocznej szopce. Nasi chłopi są uczeni, aby leczyć zęby, a najbardziej ideologiczny moment to konieczność pogodzenia się z niemieckimi policyjnymi stażystami przysłanymi przez Unię.

Kościół jest tu pokazany jako instytucja sympatyczna (choć poddawana reedukacyjnym wysiłkom, czasem dwuznacznym z punktu widzenia ortodoksji – to temat na oddzielną rozprawkę).  Ta wyrozumiałość wobec Księdza (potraktowanego lepiej niż PRL-owski Wójt, uznany, nie wiedzieć czemu, przez Joachima Brudzińskiego za… PiS-owca) wywołała głosy nieufności lewicowych intelektualistów. Głosy jednak ciche – oni serial raczej zlekceważyli.

Co więcej, autorów „Rancza” warto pochwalić nie tylko za powściągliwość. Tajemnicą ich sukcesu są dobre dialogi  i świetne aktorstwo. To dlatego tacy ludzie jak ja ulegają najprostszej pokusie: chcą wiedzieć, co słychać u znajomych w kolejnym tygodniu. I wtedy najbardziej groteskowe łamańce – z Solejukową, wiejską kobietą, która potrafi, przy mężu pijaku i licznym potomstwie z łatwością nauczyć się włoskiego i otworzyć interes – można przeboleć. Choć czasem złość wraca…

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy