Polskie kino i bitwa o pamięć
Ukłon należy się Jackowi Bromskiemu za odwagę w drążeniu tajemnic naszego życia społecznego. Kino nieczęsto zabiera głos w sprawie najnowszej historii. Na przykład spadku PRL-owskich służb
Ten film według środowiskowej plotki rozjuszył Adama Michnika. Zaproszony przez dystrybutora na pokaz „Uwikłania” Jacka Bromskiego naczelny „Gazety Wyborczej” nie krył złych emocji. Co zabawne, film spodobał się Andrzejowi Wajdzie, który obejrzał go wcześniej na innym specjalnym seansie.
Jednak to Michnik, a nie Wajda był konsekwentny.
Mamy w tym filmie znamienną scenę. Pani prokurator grana przez Maję Ostaszewską trafia do historyka z Instytutu Pamięci Narodowej (Adam Woronowicz). Liczy, że znalezione tu papiery pomogą jej w całkiem współczesnym śledztwie dotyczącym morderstwa. Ale później w gwałtownej wymianie zdań zauważa, że są czasem tajemnice, których nie należy ruszać. Historyk wybucha: „K… mać, i to mówi prokurator Rzeczypospolitej!?”.