Wszystkie strony wakacji
Jakie książki zabieramy na wypoczynek? Przeprowadziliśmy ankietę, a odpowiedzi skonfrontowaliśmy ze spojrzeniem wydawców i autorów. Odpowiedzi wcale nieoczywiste
Wnętrze księgarni na warszawskim Dworcu Centralnym nie pozostawia wątpliwości, że rozpoczął się właśnie sezon wyjazdowy. Tłum kłębi się nerwowo, ludzie nieuważnie przebierają w książkach, biorą, co popadnie, szybko płacą i wybiegają w stronę peronów. Szybki zakup tuż przed odjazdem pociągu.
– Skandynawski kryminał i fantastyka, te rzeczy sprzedają się zdecydowanie najlepiej – mówi dziewczyna o urodzie wartej lepszego miejsca. Jakby na potwierdzenie tych słów podchodzi do niej starsza pani z egzemplarzem „Niespokojnego człowieka” Henninga Mankella. Dziewczyna uśmiecha się porozumiewawczo, wskazując na książkę.
Coś z rozmachem
– George Martin, Trudi Canavan, Stieg Larsson i inni Szwedzi – wylicza jednym tchem sprzedawca w Empiku, a jego słowa jak echo powracają w każdej odwiedzanej przez nas księgarni. Czyżby Polacy rzeczywiście zaczytywali się na plażach w opowieściach o trupach zalegających w każdym zakamarku, jak Skandynawia długa i szeroka? Względnie w balladach o czarodziejach i rycerzach zmagających się ze sobą w dziwacznych, fantastycznych światach? A gdzie literatura podróżnicza? Powieści łotrzykowsko-przygodowe czy choćby romanse? Na zdrowy rozum wydawać by się mogło, że właśnie tego rodzaju lektury – lekkie opowieści o barwnych postaciach wpisanych w egzotyczne zakątki świata – będą najpopularniejszym uzupełnieniem urlopowego krajobrazu. Zaniepokojeni postanowiliśmy rzecz sprawdzić.