Widz w szponach nałogu
Czy to jeszcze serwis informacyjny, czy już program rozrywkowy? Ani jedno, ani drugie, a zarazem i jedno, i drugie: to infozrywka
Usiądźcie wygodniej w fotelach, zapnijcie pasy, bo będzie się działo. Dreszcze emocji, chwile grozy, najpierw łzy wzruszenia, potem rozbawienia. Już za chwilę najnowsze wydanie naszego programu informacyjnego.
I tak jest codziennie. Nawet jeśli życie nie przyniesie sensacji, katastrof czy politycznych przesileń, nasi reporterzy staną na głowie (dosłownie!), by zagwarantować widzom odpowiednią dawkę emocji. A już na pewno będzie śmiesznie, bo przecież cała ta polityka to jeden wielki kabaret. Złapiemy za słowo, kogo trzeba, podpatrzymy i podsłuchamy. Zrobimy zabawny kolaż, podłożymy śmieszną muzykę, wpleciemy filmowy cytat z Barei…
Czy to jeszcze serwis informacyjny, czy już program rozrywkowy? Ani jedno, ani drugie, a zarazem i jedno, i drugie: infotainment, czyli po naszemu infozrywka. Wirus telewizyjny, który uzależnił od siebie miliony rodaków ze wszystkimi konsekwencjami uzależnienia. Mamy więc (po dawce infozrywkowej adrenaliny) zbiorowe zaburzenia percepcji, naprzemienne napady euforii, paniki i głupawki, a (po jej odstawieniu) uczucie bycia na głodzie, potrzebę poszukiwania nowych, coraz mocniejszych bodźców. Żeby było jeszcze straszniej, śmieszniej, brutalniej.