Najnowsza interwencja Uważam Rze

Felietony

Włókniarka w sieci

Rafał A. Ziemkiewicz

Śmiech pusty bierze, gdy człowiek sobie przypomina proroctwa, że sieć komputerowa oznacza koniec cenzury i wszelkiej manipulacji

Ja akurat niewiele sobie mam do zarzucenia; pamiętam swój stary felieton, jeszcze z „Frajerów”, w którym porównywałem proroctwa i obawy związane z Internetem do pierwszych reakcji na wynalazek Gutenberga.

Druk miał sprawić, że zaniknie kultura – bo ludzie przestaną się uczyć na pamięć – że skoro każdy, kto ma papier, farbę i trochę ołowiu może nieodpowiedzialnie powielać i kolportować dowolne idee, skończy się to nieuchronnie zdziczeniem i upadkiem cywilizacji. A z drugiej strony – że skoro każdy, kto ma papier, i tak dalej, to wreszcie upadną wszelkie tyranie i zakwitnie prawdziwa wolność.



Przyszłość miała szybko pokazać, że drukowane książki też można palić, cenzurować i reglamentować. I podobnie, pisałem kilkanaście lat temu, bodajże po polskim wydaniu Esther Dyson (kto jeszcze w ogóle pamięta to nazwisko? Nic się nie starzeje szybciej niż proroctwa) będzie i z Internetem. Politycy nauczą się go używać jako tuby propagandowej i narzędzia manipulacji, a biznes szybko przywiedzie go ku komercji.

Powstrzymam się od przybicia narzucającej się pointy, bo sam nie cierpię ludzi, którzy mówią „a nie mówiłem?”.

Z przypadków skolonizowania komputerowej sieci przez skrzeczącą pospolitość stosunkowo najbardziej śledzę działalność anonimowych internetowych fałszerzy; wzdragam się pisać „trolli”, bo niechby to słowo zachowało swe znaczenie pierwotne – idiotę, zakompleksionego prymitywa, względnie prowokatora wypisującego na forach horrendalne brednie i obelgi najzupełniej bezinteresownie. Indywiduum takie z perspektywy dzisiejszej wydaje się wręcz kimś poczciwym.

Miejsce dawnego trolla zajął bowiem zawodowiec. Dostaje prikaz, co ma jako spontaniczna ludność upowszechniać danego dnia, i robi to, nie siląc się nawet na finezję. Nie będę udawać, że śledzę działalność takowych użytkowników bardzo uważnie, ale nawet pobieżny wgląd w Internet pozwala zauważyć propagandowe przesłania wpisywane w dziesiątkach miejsc ze znużoną topornością, niemal tymi samymi słowami. Nie jest już tajemnicą, że rozmaite firmy przeznaczają sporą kasę z budżetów reklamowych na mnożenie wpisów „prostych ludzi”, zachwalających ich produkty. I nie jest nią też, chyba że podobne wydziały mają partie. To widać, słychać i czuć.

Co mnie bawi, to że technologia nowa, a agitprop wciąż ten sam. Za czasów Gierka, którego coraz bardziej przypomina Tusk, obowiązkowym elementem propagandy była tzw. włókniarka pojawiająca się regularnie w telewizji, by jako przedstawicielka prostego ludu powiedzieć, że żyje się dobrze, świetnie, a władza się stara.

Od pewnego czasu, jak za naciśnięciem guzika, obok tradycyjnych obelg nagle pojawiły się na forach liczne wpisy w duchu: „nieprawda, jechałem wczoraj nową drogą”, „u mnie w urzędzie wszystko się szybko załatwia i panie są uprzejme i fachowe”. Słowem „też jeżdżę samochodem i jakoś nic mi nie ukradli, i zdanżam na czas!”. I „premier dba o nas jak ojciec najdroższy i nieprawdą jest, że dach przeciekał, szczególnie że prawie wcale nie padało”.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Hubert Kozieł

Czy Podesta zadławi się pizzą?

• SPISKOWA TEORIA WSZYSTKIEGO • Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych były wielkim zwycięstwem zwolenników spiskowej teorii dziejów. Potwierdziły bowiem wiele ich tez

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe