Amoralny moralista z Czerskiej
„Gazeta Wyborcza” oficjalnie sprzeciwia się grzebaniu w życiorysach. Sięga do nich jednak ochoczo za każdym razem, gdy tylko uzna, że woń przeszłości ma szansę wpłynąć na wizerunek niewygodnej postaci z przeciwnej strony barykady
Wyborcza grzebała w życiorysie w ostatnich tygodniach, podczas kuriozalnego procesu, który Agora wytoczyła Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi za naruszenie dóbr osobistych. Spółka urażona została „osobiście” słowami poety, który w rozmowie z „Gazetą Polską”, odnosząc się do sprawy krzyża przed Pałacem Prezydenckim, powiedział: „Polacy, stając przy nim, mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach »Gazety Wyborczej«, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”. Dodał, że redaktorzy „Gazety” są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski” i krzewią ideę Róży Luksemburg, dotyczącą wynarodowienia Polaków. Powołał się przy tym na pochodzenie ich rodziców i dziadków, będących członkami KPP. Opublikowaną na łamach „GP” opinię Rymkiewicz podtrzymał przed sądem, podkreślając jednocześnie, że nie miał na myśli wszystkich redaktorów „GW”, lecz tych, „którzy ją założyli i nadają jej oblicze”.