Złe wieści dla ateistów
Uroczystości pogrzebowe Maćka Zembatego upłynęły w miłej i sympatycznej atmosferze
Specjalista od czarnego humoru Maciek Zembaty pewnie chciałby, by i o jego pogrzebie napisać coś lekkiego i nie ograniczać się wyłącznie do „Niech mu ziemia lekką będzie”. Nie chodzi o to, by sobie robić jaja z pogrzebu, ale trzeba przyznać, że ceremonia w piękny, choć duszny lipcowy piątek miała nietuzinkową oprawę.
Za trumną szedł dziwnie ubrany jegomość, ni to w sutannie, ni todze, i ktoś zapytał, by ożywić kondukt: „Ksiądz czy prawnik?”.
15 czerwca na swoim blogu „Reaktywacja” Maciek Zembaty wpisał: „Po długim śnie zimowym Artysta, poczuwszy wolę bożą (w kuluarach nazywaną weną), zawiadamia, że w krótkim czasie – ku chwale Ojczyzny – z martwych powstanie…”. A potem wziął i umarł.
I teraz kombinuj człowieku, co autor miał na myśli. Czy się wybierał na tamten świat, czy wprost przeciwnie.
Do tego też nie bardzo wyszło z piosenką „Ostatnia posługa”, napisaną do muzyki Fryderyka Chopina, bardziej znaną jako „Marsz żałobny”. Odtworzono nad grobem – „Jak dobrze mi w pozycji tej, w pozycji horyzontalnej…”, a tu zamiast trumny był wazon z prochami i o pozycji ciężko mówić. Chyba żarcik zza grobu. Miłym akcentem była gitara leżąca na mogile. Gitara jest symbolem pokolenia, które odchodzi. Współcześni twórcy raczej będą mieli położony syntezator, adapter albo twardy dysk z programem Cubase czy Pro Tools.
Niestety, dla ateistów płyną złe wieści z tamtego świata. Bliski mi duchowo i rodzinnie Karol miał pogrzeb wręcz identyczny, też kremacja, też bez księdza, też z muzyką Cohena. Przyśnił się potem jednemu znajomemu i oświadczył: „Myliłem się, tu jednak coś jest”. Ach, ta niepewność! Co tu dużo mówić, świadomość nieodwołalnego zniknięcia stąd i to na zawsze nie jest najprzyjemniejszą rzeczą z dostępnych na tym padole. Na tym padole nie tylko łez, dopóki bywają tu wesołkowie potrafiący się pośmiać i z rzeczy ostatecznych.
Z tego powodu pogrzeb Maćka będę wspominał zawsze bardzo miło, a i odwiedzał go często. Spoczywa na Powązkach nieopodal grobu mojego taty. A do tego blisko mieszkam. Taki drobny luksus.