Mistrz i jego uczeń
Lee „Scratch” Perry i Bill Laswell. Do czego doprowadziło starcie gigantów dubu – klasycznego i nowoczesnego?
Lee „Scratch” Perry dla reggae i dubu jest kimś, kim dla rock and rolla stał się Chuck Berry. Zawsze trochę z boku, skupiony nie na błyszczeniu w świetle fleszy, lecz na poszukiwaniu nowych tropów, tak w muzyce, jak rastafarianizmie. Gdzie doprowadziło go to ostatnie, trudno dociec, jednak jeśli chodzi o muzykę, to samodzielnie stworzył dub, do jego fanów zaliczali się m.in. Bob Marley, Rolling Stones i The Clash, a i w jego dzisiejszej twórczości nie ma nic archaicznego, choć muzyk liczy sobie 74 lata.
„Rise Again” brzmi doskonale. Producentem albumu jest Bill Laswell – genialny basista i heros awangardy, współpracujący m.in. Johnem Zornem, Fredem Frithem czy grupami Masacre i Painkiller. I on należał do wychowanków Perry’ego – gdzieś pomiędzy jazzowo-elektroniczno-rockowymi eksperymentami dawało się wyłowić echa dubu, któremu jednak nadawał zawsze sporo nowoczesnej przestrzeni. W towarzystwie mistrza zachowuje się jednak powściągliwie.
Cała płyta jest bardzo klasyczna – faluje delikatnym jamajskim pulsem, na którym Perry – jak to Perry – peroruje o swoich duchowych wojażach. Czasem w sposób poważny, kiedy indziej korzystając z języka groteski, zawsze mądrze. Dokładnie taki, jakiego można oczekiwać od faceta, który pół życia wypełnił narkotykami i alkoholem, a przez drugą jego połowę zastanawiał się, czy to, czego wówczas doświadczył, było prawdziwe. Laswell nie wtrąca się w te rozważania. Gra bez ekstrawagancji – ważny jest rytm, a nie popisy – brzmieniu całości nadaje zaś co najwyżej przestrzeni, głębi i, drobnymi smaczkami produkcyjno-aranżacyjnymi, dramaturgii.
Efekt jest taki, że choć trudno tu mówić o nowoczesnym czy niekonwencjonalnym graniu, płyta jest niesłychanie wytrawna. Po prostu rasowy reggae dub, na tyle dobry sam w sobie, że niemal nie zauważa się osobowości zaproszonych gwiazd, takich jak Bernie Worrell (Parliament-Funkadelic, Talking Heads) czy Tunde Adebimpe z TV On The Radio.