Gdybyż
Proces wytoczony jednemu z najwybitniejszych polskich pisarzy – poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi – jest kolejnym smutnym dowodem mentalnej niesprawności Adama Michnika
Gdybyż Adam Michnik czytał dostarczane mu pocztą książki! Bo ta na pewno doszła.
Wysyłana była przecież wszystkim żyjącym autorom tekstów pomieszczonych w antologii XX-wiecznego pamfletu „Chamuły, Gnidy, Przemilczacze” opracowanej przez niestrudzoną Dorotę Kozicką.
I gdybyż Adam Michnik poza zerknięciem na swój tekst, w którym znęcał się nad Ernestem Bryllem, chwilę poświęcił na przypomnienie sobie paszkwilu swojego mistrza – Antoniego Słonimskiego – pod tytułem „Rudy do budy!”…
Gdybyż to zrobił, gdybyż przeczytał ten arcydzielny atak na Adolfa Nowaczyńskiego i zobaczył, z jaką swadą można nawet w totalnym zapętleniu, wymieniając pełne nienawiści ciosy, jeszcze tańczyć i bawić się słowem, miażdżyć przeciwnika, przedrzeźniać go i parodiować, jak można na wyznaczonym przez niego terenie odnosić zwycięstwa… Gdybyż to zrobił… Nie popełniłby zapewne głupstwa, jakim jest pozywanie poety przed sąd przez Agorę SA za parę ostrych opinii o „Gazecie Wyborczej”.