Odtrutka, ale na co?
Ile było filmów gloryfikujących „Solidarność”? Jeden? Jeden i pół?
Przypomniałem sobie na Canal+ „Wszystko, co kocham” Jacka Borcucha. Tę historię młodych ludzi grających rocka na prowincji w stanie wojennym chwalili wszyscy. Ja też.
Temat chłopaka z wojskowej rodziny wydał mi się ciekawy i ze względu na moje doświadczenia. Przez kilka lat uczyłem w liceum, na przełomie PRL i III RP. Było tam sporo dzieci z milicyjnych i żołnierskich rodzin. Obserwowałem, jak się to odciskało na ich postawach. Odciskało się różnie, nie da się wysnuć jednej prawidłowości. Borcuch pokazuje sytuację skrajną – ojciec, oficer marynarki, dokonuje zasadniczego wyboru pod wpływem buntu syna. Rzeczywistość bywała bardziej szara, ale nie twierdzę, że nie było i takich przypadków. Zresztą i u Borcucha droga do zbratania pokoleń jest ewolucyjna, nieoczywista.