Na miłość trzeba mieć czas
Piosenkarka Justyna Steczkowska mówi o miłości, wierności, życiu w blasku fleszy i poza nim
W świecie gwiazd rozwody są na porządku dziennym. Odnoszę wrażenie, że mówienie o kryzysach miłosnych służy nawet podnoszeniu popularności. Jedna z artystek zaprosiła, jak pamiętamy, fotoreporterów do sądu podczas rozprawy rozwodowej. Pani ma tego samego męża od 11 lat. Ciśnie się na usta – jak to możliwe?
Są wśród nas gwiazdy, które zdobyły popularność, sprzedając zarówno swoje prywatne życie, jak i wszystko, co inni chcą kupić. Nie jestem osobą, która ma prawo umoralniać innych ani też ich oceniać, bo w przypadku emocji i miłości każdy musi rozsądzić to według własnego sumienia. Są też artyści, którzy starają się ukryć przed światem to, co dla nich najcenniejsze, czyli miłość i swoją rodzinę, ale media nieustannie żądne igrzysk i chleba potrafią zachowywać się czasem jak wredna teściowa. Nie ułatwia to na pewno życia prywatnego małżeństwom, w których chociaż jedna ze stron jest osobą popularną. Związek dwojga ludzi jest delikatną pajęczyną utkaną z emocji i każda ocena z zewnątrz niszczy ją od środka.
Panią też już rozwodzono w kolorowych pismach. Jak się pani wtedy czuła?
Na pewno nie czułam się dobrze, ale oboje potrafimy mieć do tego dystans i – jak widać – to, co mamy sobie do powiedzenia, jest dla nas ważniejsze niż to, co mówią inni.