Dogi budzą respekt
Andrzej Halicki, poseł PO, opowiada o swojej hodowli psów
Zbudował pan dla swoich dogów dom?
Zbudowałem, choć na początku było i śmiesznie, i strasznie. Pokłóciłem się z architektem.
O co?
Pierwszy architekt powiedział wprost, że jest od ludzi, a nie od psów. Natomiast drugi stwierdził, że to on się zna na tym, jak wygląda dom, a nie ja. Wykazał się wyższością, ale przegrał. Bo to my z żoną pokazaliśmy, jak ma być zrobione wejście dla psów.
I jak zostało wykonane?
Choćby z osobnym brodzikiem do mycia łap. Żeby było higieniczniej. Dla psów to też jest wygodne. W naszym domu jest więc wejście ludzkie i wejście psie. A w domu jesteśmy już razem. I psy są wszędzie. Choć mają pomieszczenia tylko dla siebie. Dla psów jest osobna kuchnia.
Jak to osobna kuchnia?
A jakże, mają swoją kuchnię. I swoją jadalnię. Nawet własną sypialnię. Każda z czterech dożyc, a teraz mamy też męskiego potomka, ma swoją kanapę. Choć często śpią też w innych miejscach.
Kiedy narodził się pomysł tego domu dla psów?
Wróciłem kiedyś do naszego starego domu na Sadybie i chciałem obejrzeć mecz w telewizji. Wszystkie kanapy i fotele były zajęte przez dogi. Miejsca nie było nie tylko dla kolegów, których przestałem dawno zapraszać, ale nawet dla mnie. Był okres, gdy mieliśmy sześć psów. A mówiąc poważniej, pojawił się problem z wyprowadzaniem ich na spacer, bo okolica się zabudowała.
Skąd przyszedł panu w ogóle do głowy pomysł, by mieć dogi?
Trzeba się cofnąć o wiele lat. Gdy poznałem moją przyszłą żonę, spacerowała już z ośmioletnią dożycą, Indią, która dożyła 12 lat. Nasz syn urodził się już przy Indii, która wychodziła z nim na spacery.
Wychodziła z niemowlęciem na spacery?
Tak można to nazwać. Opiekowała się nim, gdy leżał w wózku. Wylizywała go, i tak dalej. Lizała go po buzi, po rączkach, po nóżkach. Sprawdzała, czy wszystko jest dobrze.
Potwierdza się więc opinia, że dogi są bardzo opiekuńcze?
Bardzo. Zdarzyło się i tak, że gdy pielucha była pełna, potrafiła ją zdjąć i odłożyć na bok.
Wasze dogi zaczęły się od Indii?
Tak. Gdy umarła, a umarła bezdzietnie, przez pół roku szukałem jej następczyni. Chciałem, żeby była podobna, czyli błękitna.
Błękitna? W sensie maści?
Tak jest ta maść nazywana, choć właściwie ma kolor stalowy. Zuzię, bo tak ją nazwaliśmy, znalazłem wreszcie w Toruniu. Dała początek kolejnym pokoleniom naszych dogów i hodowli. W tej chwili mamy już piąte.
Hodowli?
Hodowla była trochę z przymusu. Gdy zdecydowaliśmy, że Zuzia będzie miała szczenięta, nie przypuszczaliśmy, że urodzi się ich 13, a 11 przeżyje. Coś z tą gromadą, i to szybko rosnącą, musieliśmy zrobić. Miałem sny, że chodzę na spacer z tą całą jedenastką szczeniąt. Oplątany ich smyczami, o które się ciągle przewracam.
Były to chyba sny z pogranicza koszmaru?
Horror straszny. Dawaliśmy ogłoszenia, nikt do nas nie oddzwaniał.
Ogłoszenia, że sprzedam?
Że oddam w dobre ręce. Ale te dobre ręce się nie zgłaszały.
I?
Nagle, po kilku tygodniach, okazało się, że poznaliśmy sporo osób z różnych miast. W ten sposób weszliśmy w światek hodowców. A Aszra, która została u nas w domu, okazała się wybitną medalistką, po której chcieliśmy zostawić sobie córeczkę.
Łyknął pan wystawowego bakcyla?
Zaczęło się niewinnie – od Zuzi, która wygrała potem nie tylko swoją klasę, ale i całą wystawę, choć zgłosiłem ją do niewłaściwej kategorii – psów dorosłych. Później wielokrotną medalistką była córka Zuzi, Aszra.
Nie ma awantur między dożycami o pozycję i dostęp do michy?
Kochają się bardzo. Zresztą jest hierarchia.
Kto jest przewodnikiem stada w pańskim domu?
Żona.
W czym się to przejawia?
Zawsze przewodnikiem stada jest ten, kto ma kontrolę nad miskami. W tym przypadku najważniejszą osobą w stadzie jest Agnieszka. Ale dalsza hierarchia jest związana z wiekiem.
W jakim sensie?
Najważniejsza jest Aszra, córka zmarłej dwa lata temu Zuzi. Niebawem będzie obchodzić dziesiąte urodziny.
Problem z dużymi psami jest taki, że żyją chyba krócej niż te małe?
Żyją krócej niż małe rasy, ale – odpukać – nasze psy cieszą się dobrym zdrowiem. Aszra, choć już swoje lata ma, wygrała ostatnio wystawę we wszystkich kategoriach kolorystycznych na najlepszą polską dożycę hodowlaną. I to po raz piąty z rzędu. Mówiąc szczerze, takiego wyniku nie było nigdy w historii polskiej kynologii.
Dlaczego zdecydował się pan na dogi?
Mają charakter. I swoim wyglądem budzą respekt.
Podobno ta rasa prawie nie szczeka?
Tak. Jeśli ktoś ma poczucie własnej siły, nie musi głośno krzyczeć i używać mocnych słów. Tak jak w polityce.