Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Imitacja

Czesław Bielecki

Projekt jest tylko wtedy interesującym dziełem, gdy zaowocuje realizacją

Słowo „projekt” zrobiło w dzisiejszej polszczyźnie karierę tym szybszą, że pozbawiającą je pierwotnego sensu. Projekt przeniesiony wprost z angielszczyzny dołączył do innych liczmanów politycznej i medialnej gwary. Wyrażenia: „projekt Platforma”, „projekt Euro”, „projekt autostrady”, mają snobistyczny szlif.

Zacierają jednocześnie tak charakterystyczne dla pierwotnego znaczenia słowa „projekt” rozróżnienie zamysłu od realizacji, ucieleśnienia, zmaterializowania. Łacińskie słowo „proiectus” oznacza rzucony wprzód ( lub rzutowany – stąd projekcja). Polski „projekt” i francuski „projet” odróżniają pierw-szą myśl, propozycję, redakcję od ich urzeczywistnienia. Angielski „project” jest zgoła czym innym – zadaniem, przedsięwzięciem.



Dzisiejszy Polak, potwierdzając słowem „dokładnie”, że z czymś się zgadza, a słowem „totalnie” podkreślając, jak całkowicie, nie tylko gwałci polszczyznę, ale symuluje, że osiągnął niemiecką dyscyplinę, francuską precyzję i angielski pragmatyzm. Wypominanie tych imitacyjnych zabiegów, które z naszych marzycieli mają uczynić realistów, byłoby dowodem zgryźliwości, gdyby nie fakt, że to głównie projekty ludzi władzy mają ten podejrzany zapach nierealności, propagandowego rzeźbienia w słowach, zadęcia i natężania się. Zwykli obywatele, których nie stać na nabieranie się na własną propagandę – i owszem – mają plany. Ale mierzą siły na zamiary, dopracowują swoje projekty, a potem biorą się do roboty. Obywatele bowiem nie mają na kogo zrzucać odpowiedzialności i przerzucać ciężarów.

Nasza III RP budowana bez projektu i bez ożywiającej Polaków wizji rozwija się tylko dzięki energii i inicjatywie jednostek i grup interesów. To nie Wielki Projekt Polska, tylko suma małych i średnich zamierzeń. Jeśli mierzyć dystans od PRL – dokonaliśmy wielkiego skoku. Jeśli mierzyć dystans od Unii Europejskiej – zbliżamy się do niej wolniej, niż byśmy mogli. Potwierdza się moja teza, że Polacy są specjalistami od rzeczy niemożliwych i ryzykownych. Z rzeczami możliwymi i rutynowymi instytucje państwa polskiego radzą sobie gorzej lub zgoła w ogóle. Szkoda, że nazywając każde działanie projektem, marzeniom i zamysłom przydajemy większe znaczenie niż faktom i działaniom.

Jestem profesjonalnym projektantem, więc rozumiem zakres pracy, czas i pieniądz bardzo serio. Widzę proces projektowania jako ważną wstępną, przygotowawczą fazę czegoś realnego i za ten realny świat jako konsekwencję planów muszę brać odpowiedzialność. Podobnie w polityce – scenariusz czy projekt są tylko wtedy interesującym dziełem, gdy zaowocują realizacją.

Przypomnijmy, że zjednoczona Europa zaczęła się od skromnej Wspólnoty Węgla i Stali. „Solidarność” zaczęła się od obrony wyrzuconej z pracy suwnicowej Anny Walentynowicz. Wielkie projekty budują ludzie rozumiejący, że abstrakt społeczny zbudowany jest z konkretnych akcji. Przyjmijmy od praktycznych Anglosasów najpierw treści, rozumienie interesów, zasady uczciwej gry, a potem słowa, które są trendy.

Na tym polega cywilizacyjna fair play. Ot i skończyłem briefing o projektach.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy