Kiedy władza nie myśli o przegranej
Na czym polega uczciwa demokracja? Z pewnością jej warunkiem musi być zapewnienie opozycji równego z rządzącymi dostępu do opinii publicznej. Tylko wtedy spór polityczny ma sens. W Polsce od dłuższego czasu można dojść do przekonania, że w grze o władzę Platforma Obywatelska gra znaczonymi kartami. Nie dość, że łatwiej jej zdobyć poparcie wielkiego biznesu i że może liczyć na sympatię zdecydowanej większości mediów, to jeszcze postanowiła utwierdzić przewagę, dokonując zmian ustawowych. Ich skutkiem musiało być poważne ograniczenie szans opozycji, dla której kampanie na billboardach i spoty telewizyjne były i są jedynym na masową skalę sposobem dotarcia do wyborców.
Dlatego dobrze, że Trybunał Konstytucyjny odrzucił zmiany przygotowane przez większość rządową. Sędziowie okazali się lepszymi strażnikami reguł niż rządzący politycy. Ci zachłysnęli się sukcesami, dali uwieść kolejnym wizerunkowym zwycięstwom. Zapomnieli, że władza, która dąży do pełnej kontroli i która nie umie godzić się z możliwością przegranej, degeneruje się. Oby rozstrzygnięcie Trybunału było dla rządzących kubłem zimnej wody.