Najnowsza interwencja Uważam Rze

Felietony

Ulica im. Gestapo

Waldemar Łysiak

Już dwie dekady trwa batalia o dekomunizację ulic i placów. Toczy się zmiennie, raz wygrywają „białogwardziści”, a raz „krasnoarmiejcy”. W tej ruletce los jest chyba ciut łaskawszy dla bolszewickich patronów ulic — więcej razy obroniła się czerwona ich mać, gdyż komuna broni swych gierojów równie silnie co hipostazy zwanej socjalizmem z ludzką twarzą. Ciekawą batalię stoczyli ze sobą przeciwnicy i zwolennicy warszawskiej ulicy Juliusza Fuczika. Pierwsi chcieli usunąć czeskiego komunistę, agenta NKWD, z tablic i dokumentów, proponowali tedy zamianę na: ulica Sopocka. Drudzy bronili starej nazwy, wiedząc, że jest cuchnąca, lecz martwili się właśnie koniecznością przerabiania wszelakich dokumentów. Kilkuletnia szarpanina zakończyła się kompromisem: starą nazwę zostawiono, bo wyniuchano, że Fuczik miał krewnego grajka o tym samym nazwisku tudzież imieniu, więc ulica Juliusza Fuczika komucha stała się ulicą Juliusza Fuczika kompozytora. Ten wprost encyklopedycznie „zgniły kompromis” jest hańbą — jest traktowaniem patriotów jako idiotów. Nikt na świecie bowiem (a Fuczika zna cały świat) nie kojarzy „tego” Juliusza Fuczika z muzyką! Zrobiono dokładnie to, co Jan Sztaudynger ujął przed laty fraszką „Polskie porządki”:

„Tak uradziła babka z babką:

Gówno najlepiej przykryć czapką”.

 

Julius Fučik (powity roku 1903 dziennikarz, literat i działacz KPCz) do schyłku minionego wieku był ikoną komunistów na całym globie. W wielu krajach funkcjonowały fabryki im. Fučika, huty im. Fučika, kopalnie im. Fučika, instytuty im. Fučika, szkoły im. Fučika, muzea im. Fučika, etc. Na mapach kilku kontynentów widniały góry im. Fučika, rzeki im. Fučika, jeziora im. Fučika, etc. Dzień 8 września (rocznica ścięcia herosa toporem w berlińskim więzieniu Moabit, 1943) ogłoszono Międzynarodowym Dniem Solidarności Dziennikarzy; Pragę — gwoli hołdu dla Fučika — wybrano jako stałą siedzibę Międzynarodowej Organizacji Dziennikarzy; coroczna Nagroda im. Fučika była zwana „lewicowym dziennikarskim Noblem”. Setki poetów, także noblistów (exemplum poemat Pabla Nerudy „Juliuszu płonący!”), pisały wiersze ku czci Fučika, mające niekiedy charakter religijnych hymnów. Cudem ocalały memuar więzienny Fučika („Reportaż spod szubienicy”), uhonorowany Międzynarodową Nagrodą Pokoju, został przetłumaczony na 82 języki (!) i kandydował do Nagrody Nobla. Za co to wszystko? Za to, że Julius F. stał się wzorem godności prawdziwego komunisty. Katowany dzień i noc przez Gestapo — nie załamał się i nie wydał żadnego kolegi z ruchu oporu!

Anno Domini 1968 monument lekko zadrżał, bo półgębkiem odezwali się świadkowie, którzy w praskiej siedzibie Gestapo widzieli Fučika bratającego się z gestapowcami (żartującego, konsumującego z nimi piwo, itp.). Padły wtedy pytania takie same, jakie w Polsce padały nie raz wobec idola dysydencji PRL–u: „ — Skąd miał wewnątrz celi ołówek i papier, i mógł pisać sobie książkę, gdy innym więźniom nie wolno było mieć choćby skrawka gazety, niczego!?”.  Pytano również o Jaroslava Klečana, „Mirka”. Fučik bowiem w swym więziennym wypracowaniu wskazał Klečana jako nikczemnego zdrajcę („«Mirek» za wiódł, załamał się, sypał, nie wytrzymał bólu...”). Przyjaciele Klečana wiedzieli, że to nie on wydawał kolegów, lecz ktoś inny, żądali więc rehabilitacji „Mirka”. Te głosy uciszono i dalej szerzono kult Fučika.

Przed rokiem 2000 odtajniono w Niemczech „teczki” Fučika z Geheime Staatspo lizei (Gestapo) i z Ministerium für Staatssicherheit. Oparty na setkach powieści, rozpraw akademickich (doktoratów i magisteriów) tudzież publikacji scjen tycznych (biografii, monografii, esejów itp.), na reportażach i na sonetach — na milionach zadrukowanych stron — gmach mitologii Juliusa Fučika runął jak domek z kart. Aresztowany Fučik kolaborował bardzo chętnie, wysypał wszystko co wiedział, i jeszcze prowokował, by Gestapo mogło złowić więcej patriotów. Jego brutalne rzekomo przesłuchania były pozorowane w gabinecie oficera Josefa Boehma, a „po pracy” Fučik chadzał z kolegami gestapowcami na parówki do praskich knajp. Jednocześnie Niemcy fabrykowali stosy „dokumentów” mających uwiarygodnić ich agenta. Przy samym końcu wojny gestapowscy kumple wsadzili Fučika na U–boota i wywieźli do Paragwaju, gdzie żył sobie szczęśliwie przez kolejne pół wieku (zmarł w 1994). Przez te kilkadziesiąt lat śmiał się obserwując swoją deifikację, ów gigantyczny kult ze strony lewackiego Salonu.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Polacy coraz częściej kupują online. Co ich przekonuje do tej formy zakupów?

Kupujemy na potęgę. Rynek dóbr konsumenckich rozwija się dynamicznie, a my – konsumenci – podążamy za najnowszymi trendami. Kupujemy nie tylko więcej, ale i korzystając ze znacznie...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy