Co dalej z konstytucją?
Gdy Donald Tusk zapowiadał powstanie w Sejmie Komisji Konstytucyjnej, wszyscy sądzili, że nie wyniknie z tego nic. On sam poruszał temat ustroju wtedy, kiedy potrzebny był mu temat zastępczy. Platforma Obywatelska chciała najwyżej lekko osłabić prezydenta – co przestało być potrzebne, gdy jej polityk zdobył ten urząd.
Ale Komisja znalazła sobie cel – napisanie tzw. rozdziału europejskiego. Dzięki taktowi przewodniczącego Jarosława Gowina stała się miejscem w polskiej polityce wyjątkowym – współpracy i sensownych kompromisów.
Napisano zbiór przepisów dających nam narzędzia do obrony naszego interesu w Unii Europejskiej. Partie liberalne i lewicowe wyszły naprzeciw postulatom Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze w ostatnim tygodniu dopisano artykuł, dzięki któremu posłowie opozycji będą mogli poddać umowę międzynarodową przed ratyfikacją badaniu w Trybunale Konstytucyjnym – czy nie uchybia polskiemu prawu. Brakuje jednego: przyjęcia tego projektu, chwalonego z prawa i z lewa, przez parlament. Premier Tusk zwleka z decyzją, bo nie wie, czy kompromis z opozycją przyda mu się w kampanii. Zdecydować ma rozmowa z prezydentem, który zgłosił pierwotny projekt rozdziału i wolałby, aby prace Komisji nie poszły na marne. Miejmy nadzieję, że interes państwa wygra z partyjnym egoizmem.