„Rój” pośmiertnie aresztowany
Z reżyserem Jerzym Zalewskim rozmawia Filip Memches
Mieczysław Dziemieszkiewicz, pseudonim Rój, oficer Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, który zginął w roku 1951 w walce podziemia z komunistami, nie jest w Polsce postacią powszechnie znaną. Skąd pomysł fabularnego filmu o nim „Historia »Roja«, czyli w ziemi lepiej słychać”?
Przed sześcioma laty kolega z licealnej ławy, wtedy coraz poważniejszy, ku mojemu zdziwieniu, producent filmowy Sławomir Jóźwik skontaktował mnie z Janem Białostockim, wnukiem pierwszego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych Ignacego Oziewicza. Skontaktował, gdyż znajomy mojego kolegi, inny producent, także dziś poważny, Krzysztof Grabowski miał kłopot z realizacją projektu filmu dokumentalnego o NSZ bazującego na nagranych w końcu lat 90. przez Jana Białostockiego rozmowach z żyjącymi wtedy jeszcze żołnierzami NSZ. Przejąłem ten materiał – niewiarygodne relacje dawane najczęściej po raz pierwszy w życiu. Odsłonił się przede mną świat przedwojennych narodowców, w czasie wojny żołnierzy konkurencyjnej w stosunku do AK armii, żołnierzy wyklętych za walkę z Sowietami i komunistami w latach powojennych. Ten materiał pochłonął mnie bez reszty, dał też nowy impuls dla twórczego działania, które, w moim przypadku, w systemie medialnym powstałym po roku 1989 było coraz trudniejsze.