Być jak Jacek Żakowski
Wielki śledczy dokopał się do wstrząsających informacji o... sobie
Dziennikarzy politycznych w Polsce dzielimy na średnich, wybitnych i poza zasięgiem. Ci ostatni to elita elit, wybrani z wybranych, prawdziwe roboty wielofunkcyjne z dyskiem twardym jak skała.
Trzeba rzucić perłę przed wieprza, nie ma problemu, guru rzuci, a wieprz się ucieszy. Jest konieczność pochylenia się nad losem kogoś ważnego, pochyli się tak, że wyprostować go będzie trudno. Potrafią wszystko, nawet rozwiązywać zagadki kryminalne.
Tu już nie wystarczy zorganizować audiotele, co było pierwsze: lis czy kura. Trzeba pogłówkować, obwąchać temat i mieć przy tym niebywałą intuicję. Są tacy ludzie. Jacek Żakowski, nie bacząc na przeszkody i procedury, podjął trud odnalezienia winnych śmierci Andrzeja Leppera.
Nie czas i nie miejsce, by sławić warsztat najwybitniejszego z dziennikarzy śledczych od czasów Galla Anonima, dość powiedzieć, że sam prezydent Nixon miał powiedzieć po wykryciu Watergate: „Dziękuję opatrzności, że tą sprawą nie zajmował się Żakowski, bo nie zdążyłbym nawet zrezygnować z urzędu, taki jest szybki”.
A oto kluczowe fragmenty raportu Żakowskiego w sprawie śmierci szefa Samoobrony: „Nie ulega wątpliwości, że Lepper został wykończony. (...) Były wicepremier stał się ofiarą zorganizowanej nagonki. (...) To, co mu zrobiono, było podłe”.
Podobno prokuratura przerwała już wszelkie czynności, a Żakowski po wyborach ma objąć tekę ministra sprawiedliwości. Nie dlatego, że tak dobrze mu poszło to niewielkie jak na jego możliwości śledztwo. Chodzi o kontrolę nad procesem. Okazuje się, że śledczego Żakowskiego spotkał los bohatera thrillera, który najpierw traci pamięć, a potem w poszukiwaniu prawdy dokopuje się do wstrząsających informacji na temat... samego siebie.
Andrzej Lepper mówił do posłów dekadę temu: „Nie wzruszyło was to, że to nie ja namawiam do mordu, do metod hitlerowskich, tylko jeden z dziennikarzy – pan Żakowski – w audycji wczoraj rano powiedział, że Leppera, że takiego człowieka trzeba »wpuścić do dołu z wapnem«. Nie wiem, jaka jest jego przeszłość, czy ktoś z jego rodziny to robił, ale do dołu z wapnem wpuszczano ludzi, żeby się ich pozbyć”.
Przyznacie państwo, że trzeba nie lada odwagi, by jak Żakowski nie tylko podjąć tak trudne śledztwo, ale także je rozwiązać. Dlatego wnoszę o nadzwyczajne złagodzenie kary.