
Asad gotów podpalić region
Rządzący alawici to dyktatura proletariatu. Raz zdobytej władzy nie zamierzają oddać nigdy
Kiedy na początku roku społeczny bunt zmiótł reżim w Tunezji i zatrząsł Egiptem, prezydent Syrii Baszar Asad w wywiadzie dla „Wall Street Journal” zapewniał, że jego kraj nie jest podatny na takie rewolucje. „Przywódcy muszą się wsłuchiwać w głos obywateli” – pouczał. Zapewniał, że Syria nie tylko rozumie potrzeby społeczeństwa, ale także potrafi zjednoczyć mieszkańców wokół wspólnej sprawy. Nie ukrywał, że tą wspólną sprawą jest wrogość wobec Izraela.
Asad prawdopodobnie tak jak inni komunistyczni przywódcy wierzył, że jego kraj to oaza szczęśliwości, a niezadowoleni to margines, który można uciszyć terrorem. Ale kiedy miesiąc później pierwsze protesty wybuchły w syryjskich miastach, reżim nie wsłuchując się w głos ludu, przystąpił do tłumienia buntu.