Machanie na wodzie
Są miejsca, gdzie wszyscy są sympatyczni i życzliwi. Weźmy choćby Jezioro Nidzkie
Na brzegu to na brzegu. Różnie bywa. Jednak gdy wypłynie się na wodę, niekoniecznie szeroką, pojawia się niespotykana wspólnota. Poza, oczywiście, działaniami wojennymi czy piratami, ale te tutaj pomińmy. W pogodny sierpniowy weekend na Jeziorze Nidzkim, najbardziej wysuniętym na południe z Wielkich Jezior Mazurskich, spotyka się samych fajnych ludzi.
Nieprawdopodobne, a jednak. I nie trzeba być wytrawnym wodniakiem, wystarczy wykupić bilet na statek wycieczkowy, by przez godzinę znaleźć się w świecie przyjaznym i uśmiechniętym. Urokliwy rejs gwarantuje „Kormoran”, którego kapitan zapewnia niezwykle ciekawą gawędę przez głośniki skierowane na pokład. Z jachtów, łodzi motorowych, kajaków, rowerów wodnych, materaców, rzesze mniej lub bardziej roznegliżowanych rodaków entuzjastycznie reagują na „marynarzy” z jednostki pływającej i machają jak opętani.