Nie wszystko posprzątane
PO dziś panuje nad nastrojami Polaków. Ale jeśli nie znajdzie recepty na zaalarmowanie biernych wyborców, może nawet przegrać. We wrześniu opozycja musi mieć mocne nerwy...
Po latach historycy piszący dzieje kampanii wyborczej PO mogą być zaskoczeni. Donald Tusk był przekonany, że Polacy są zachwyceni jego rządami, a licytację z opozycją należy prowadzić, wyliczając długą listę osiągnięć w modernizowaniu Polski. To doradcy: socjologowie, marketingowcy wytłumaczyli mu, że zachwyt Polaków nad czteroletnim dorobkiem jego rządu jest więcej niż umiarkowany. Powoływali się na badania społecznych nastrojów. Należy mówić raczej o tym, czego się nie zrobiło, biorąc na siebie rolę krytycznego recenzenta własnych rządów – tłumaczyli. Ludzie z otoczenia Tuska nie wierzyli tak dalece tej tezie, że zamówili kolejne badania. Ale wyniki były identyczne jak poprzednie.
Tak powstało hasło „Polska w budowie”. I instrukcja dla polityków PO, aby się nie chwalili, nawet podkreślali trudności. Aby występowali w roli lekarzy, którzy z zatroskanymi minami opowiadają, że choroba jest długa, a wyzdrowienie niepewne. I oto rządzący przejęli rolę opozycji.