Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Gdzie jest prawo?

Filip Memches

Skoro można bezkarnie obrażać uczucia religijne, to jakie jest miejsce chrześcijaństwa w polskim życiu publicznym? Gorsze?

Kilka lat temu lider zespołu Behemoth, Adam Darski „Nergal”, podczas jednego z występów, podarł na strzępy egzemplarz Biblii i nazwał ją „księgą kłamstwa”. W zeszłym tygodniu sąd w Gdyni orzekł, iż nie jest to przestępstwem.

Wcześniej mieliśmy przypadek mężczyzny, który przebrany za motyla pląsał wśród uczestników procesji Bożego Ciała na ulicach Łodzi. Zgrywając się w tak głupawy i żenujący sposób z uczestników uroczystości, osobnik ów chciał – jak sam twierdzi – zaprotestować przeciwko zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez Kościół. Zawiadomiona o tym zdarzeniu prokuratura nie podjęła żadnych kroków.



Po ubiegłorocznych bluźnierczych gestach pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim nie powinno już nic dziwić.  Wszystko to ma swój kontekst. Chrześcijaństwo w Polsce powoli przestaje być elementem wspólnego, narodowego dziedzictwa i staje się jedną z wielu opcji światopoglądowych. Niezależnie od tego, czy ta sytuacja się komuś podoba, czy nie. Oczywiście to jeszcze nie oznacza masowego antyklerykalizmu. W naszym kraju nie ma powszechnej wrogości wobec Kościoła. Ale obojętność wobec niego przybiera coraz bardziej masowy charakter.

I ta obojętność zaczyna się chyba udzielać urzędnikom państwowym. A skoro tak, to kategorię uczuć religijnych traktują oni jako coś abstrakcyjnego, bo subiektywnego. Tymczasem państwo nie zajmuje się stanami wewnętrznymi obywatela, lecz tym, co można zobiektywizować. A zatem obowiązujące w Polsce ustawodawstwo okazuje się martwe. Czy jednak na pewno?

Wyobraźmy sobie, że Nergal podczas koncertu podarłby Torę albo Koran. Czy nie usłyszelibyśmy, że pupil wielkich mediów to antysemita bądź islamofob, a jego zachowanie nosi znamiona przestępstwa? Pójdźmy dalej i przypomnijmy sobie wszechpolaków skandujących przeciwko postulatom środowisk homoseksualnych: „Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina”. „Wyborcza”, kreująca człowieka motyla na bohatera walki o wolność jednostki w państwie wyznaniowym, traktowała tamto skandowanie jako przejaw homofobii, którą należy tępić.

Oczywiście w odpowiedzi możemy usłyszeć, że katolicy są w Polsce grupą dominującą. Ale to będzie niekonsekwencja. Bo – co zauważają też rozmaite liberalne autorytety –  chrześcijaństwo traci w Polsce na znaczeniu. I dlatego nie powinno odgrywać już istotnej roli w życiu publicznym.

W takim razie katolikom przysługują takie same prawa, jakie mają inne grupy religijne.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?