Co dalej z psuciem państwa?
To, że bomba tyka pod fotelem ministra Cezarego Grabarczyka, dla nikogo nie mogło być zaskoczeniem. Zresztą to tykanie pana od infrastruktury przez opozycję ma już swoją historię. Co to jednak byłaby za opozycja, gdyby nie próbowała odwołać tak zasłużonego dla transportu ministra? Ale jeżeli ktoś myślał, że do trzech razy sztuka, to się jednak pomylił. Saper-Tusk ze strażakiem Pawlakiem nawet i tę minę postanowili rozbroić. Choć tym razem Grabarczyk nie dostał kwiatów, to jednak nie krył zadowolenia. Wynik głosowania potwierdził jego wpływy. Nikt mu już nie odbierze posady do wyborów, a potem zobaczymy...
Można sobie żartować z osiągnięć Grabarczyka do woli, ale sprawa jest poważna. To, co robią szef rządu i koalicja, jest po prostu psuciem państwa. Bo jak inaczej nazwać utrzymywanie na stanowisku ministra, który doprowadził do największego od lat rozgardiaszu na kolei w imię wewnątrzpartyjnych rozgrywek w Platformie? Czy to Państwu nie przypomina PRL?
Co gorsze, premier Tusk w sejmowej debacie wcale tego nie ukrywał, twierdząc, że Grabarczyk „w porównaniu ze swymi poprzednikami z PiS i SLD jest poza konkurencją”. Tak, panie premierze – poza konkurencją – tylko w jakiej dyscyplinie?