Podsłuchane pod drzwiami
Donald, widziałeś najnowszy sondaż?
Który? Ten oficjalny, gdzie mamy 15 punktów przewagi, czy ten nasz, gdzie mamy dwa?
Jasne, że ten drugi. Ale ciemny lud widzi te pierwsze i nie chce mu się głosować. Wiesz, co to oznacza?
Igor, skończ z tymi retorycznymi pytaniami. To nie są dialogi Platona.
Nie wiem. Nie znam się na francuskiej literaturze. Ale jeśli Kaczora nie sprowokujemy, to d… blada. Dlatego musisz się w końcu zgodzić na debatę. A wtedy go sprowokujesz.
Jak? Przecież drugi raz na ten numer z publicznością nie pójdzie.
Jasne. Dlatego ja już wszystko obmyśliłem. Po pierwsze – musisz wypracować tik. Wiesz, taki nerwowy. Będzie ci latać dolna warga i będziesz się trochę ślinił. Poćwiczysz ze specjalistą i będzie wychodzić naturalnie, a Kaczora rozproszy.
Muszę się ślinić?
Tylko troszkę, na wizji prawie nie będzie widać. Druga sprawa: powtórzysz numer Vincenta i nagle zaczniesz do Kaczora mówić „Jarku”.
To już było.
Wiem. I właśnie dlatego Kaczor się nie spodziewa, że to powtórzysz. I wtedy będzie gotów, a ty zaserwujesz mu ostatni cios. Powiesz dokładnie tak: „Jarku, ja rozumiem, że jak ktoś się nie wychowywał na podwórku, to boi się pójść na solo, bo nie wie, jakie są aktualne ceny warzyw”.
I to ma być ten nokaut?