Wojna o cokół
Były kanclerz Kohl stara się za wszelką cenę być zapamiętany jako najważniejsza postać w najnowszej historii Niemiec i Europy
Gorzej być nie może: polityka zagraniczna Angeli Merkel jest niewiarygodna i nieobliczalna, Niemcy popadają na arenie międzynarodowej w izolację, a brak troski o stabilizację euro, wyłączanie elektrowni atomowych czy zniesienie obowiązkowej służby w wojsku „są nie na czasie i wytyczają złe kierunki na przyszłość” – tak w każdym razie twierdzi były kanclerz Helmut Kohl. Jego zdaniem Merkel trwoni wypracowane przez niego zaufanie do Niemiec w świecie. Krytyka Kohla wyrażona na łamach periodyku „Internationale Politik” dosięgła Merkel akurat w chwili, gdy odbierała w Magdeburgu prestiżową nagrodę Kaiser-Otto-Preis za budowanie europejskiej jedności. Były kanclerz ma na ten temat własną opinię: jak ocenia, jej polityka pozbawiona jest wizji Europy jutra. „Musimy koniecznie wrócić do dawnej niezawodności” i „uważać, żebyśmy wszystkiego nie przegrali”– zaapelował do gabinetu Merkel współtwórca UE.
To fakt, niektóre decyzje rządu RFN, jak wstrzymanie się od głosu w Radzie Bezpieczeństwa w sprawie pomocy wojskowej dla libijskich rebeliantów (gdyby Amerykanie, Francuzi i Brytyjczycy zachowali się tak jak Niemcy, Kaddafi rządziłby do dziś) czy tworzenie nowych gremiów decyzyjnych w UE dla ratowania państw eurostrefy przed plajtą, są kontrowersyjne.