Co dalej z przemysłem pogardy?
Cytat z bloga Tomasza Jastruna: „Dzwoni Wojtek Maziarski, szef »Newsweeka«: Czy czytałem. (…) Piotr Zaremba (ceniłem go trochę, zanim nie wszedł do smoleńskiej sekty) napisał duży tekst o mnie. Oskarża mnie, że ja oskarżam prezesa Kaczyńskiego, że ten współżyje ze swoim kotem. Super! Prosi, abym coś może o tym w felietonie… Jasne, to będzie uczta dla ducha”.
Dla ducha? Będzie to uczta podobna do tej, którą uwiecznił w „Widmie wolności” Luis Bunuel. W tekście o przemyśle pogardy, tylko inspirowanym przypadkiem Jastruna, przewidziałem zresztą taki obrót sprawy. Dowiem się teraz, że „chromolenie kotów” to wyrafinowana metafora, której jako ograniczony fanatyk, a może i człowiek mający kłopot z własną seksualnością, nie pojąłem. Jeśli ktoś mnie tu smuci, to wymieniony Wojtek Maziarski, na którego łamach ta „uczta” trwa od miesięcy. Ale rozumiem, że też to lubi.
Ktoś spytał mnie z kolei, dlaczego szukam przemysłu pogardy tylko po jednej stronie. Już tłumaczyłem – gdy się widzi dwóch bijących się ludzi, ważne jest jednak, kto zaczął. I kto jest silniejszy, kto słabszy.Środowisko Jastruna to w ich własnym mniemaniu nowa szlachta. To szlachectwo objawia się rzekomo tym, że czasem obije się kogoś szpicrutą. Nawet ewidentni szaleńcy mają do tego prawo, byle nasi. Takie jest ich myślenie. Mierzi mnie to.