Sukcesomania do kwadratu
Przed wyborami władza przypisuje sobie wszystkie dostępne pozytywy. Trafia się, że nie są to tylko liczby urojone
Pan vel minister od finansów w jednym z oświecających gawiedź wywiadów oświadczył, że wielkim sukcesem obecnych rządów jest przywrócenie matematyki na maturze. Przy 24,5 proc. niezdanych egzaminów dojrzałości i z pewnością jakimś procencie niepromowanych właśnie przez matematykę jest to stwierdzenie bardzo odważne. Pewnie niekonsultowane ze specami od PR. Oj, może być odpływ elektoratu i to tego młodego, wykształconego… choć w tym przypadku nie do końca z wielkich miast.
Notabene chciałbym poznać nazwisko tego głąba lub zbioru głąbów, którzy doprowadzili do zniesienia matematyki jako obowiązkowego sprawdzianu wiedzy na maturze. Wykształcenie ogólnokształcące nieobejmujące zakresu przynależnego królowej nauk jest jakąś efemerydą. W zasadzie wszystkie te matury bez rachunków powinny być unieważnione. Jeśli ktoś umysłowo nie daje rady ogarnąć, co to jest logarytm, równanie różniczkowe czy rachunek prawdopodobieństwa, to trudno o to mieć do niego pretensje, ale też trudno nazwać go człowiekiem wszechstronnie wykształconym.