
Oko szeroko zmrużone
Nowy projekt i nowa twarz Marcina Maseckiego – ironiczna i drwiąca z muzycznych konwencji
Śmiertelnie poważne analizy tej płyty mogą spowodować natychmiastową ewakuację. Że powrót do ery big-bandów, że ukłon Maseckiego w stronę tradycji… Dołożyć do tego tytuł albumu i już widzimy ulizanych brylantyną muzyków, odgrywających we frakach pożółkłą partyturę. A Profesjonalizm to przecież ironia i groteska w najczystszej postaci! Cudownie zdeformowany, jarmarczny „Polonez”, skacowana „Ballada” czy „Drugi” zagrany tak ostro, że gdyby tylko dołożyć gitarę, mielibyśmy niezły kawałek garażowego rocka – wszystko to składa się na najbardziej swobodną i niepoważną z dotychczasowych prac Maseckiego.
Początkowo płyta wydaje się zgrabną stylizacją, z jednej strony na klimat złotych lat bebopu, z drugiej zaś na bezkompromisowość grania free, w duchu lat 60. Jednak już po kilku taktach okazuje się, że więcej w tym graniu genialnie groteskowych akcentów`a la Henry Mancini czy nieprzypisanych do konkretnego jazzowego nurtu instrumentalnych impresji niż zagłębiania się w jakąkolwiek konwencję. Do tego dochodzi naprawdę doskonałe granie wszystkich muzyków – kiedy trzeba, kameralne, pełne smakowitych detali, w innych chropowate i żywiołowe, niemal na rockową modłę. Nonszalancja, luz i spontaniczna zabawa – koniec końców album okazuje się porcją radośnie swingującego punka albo – jak kto woli – punkowego swingu z przymrużeniem oka.