Jazzowy błysk ze srebrnego ekranu
Barbra Streisand nie zwraca uwagi na upływ czasu i w najlepsze śpiewa o miłości
Ze słynnych amerykańskich artystek związanych z rozrywką i filmem najwięcej łączy Barbrę Steisand z Lizą Minnelli. Ta pierwsza jest starsza o cztery lata, ale obie dobiegają dziś siedemdziesiątki. Wybitnie uzdolnione wokalnie i aktorsko, mimo nietypowej urody zostały we wczesnej młodości zauważone przez show-biznes i publiczność. Każda w wieku 27 lat miała już Oscara (Streisand w 1969 r. za pierwszoplanową rolę w „Zabawnej dziewczynie”, Minnelli w 1973 r. za kreację w „Kabarecie”) i miliony sprzedanych płyt. Obie nadal nagrywają i koncertują. O ile jednak karierę Lizy raz po raz przerywają kuracje odwykowe i awantury z eksmężami, o tyle Barbra, mimo licznych romansów, unika skandali i robi swoje na estradzie, ekranie, w polityce.
Jej formę wokalną można było podziwiać podczas relacji z tegorocznego wręczania nagród Grammy. Potwierdzają ją wrażenia z najnowszego albumu „What Matters Most” dedykowanego Sidneyowi Pollackowi zarówno przez Streisand, jak i twórców repertuaru – Alana i Marylin Bergmanów.